[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Henny.
- Jeśli urodzisz córeczkę, mogę ci oddać ubranka po
Hannie Gerlinde - rzekła.
Kątem oka dostrzegła Arona wychodzącego ze stajni.
Nie patrząc w ich stronę, skierował pośpiesznie kroki na
pnącą się pod górę ścieżkę.
Henny wydała z siebie dziwny odgłos. Jakby po
wstrzymywała się od płaczu.
- Dziękuję - odpowiedziała ledwie słyszalnie. - To
bardzo miło z twojej strony.
Konstanse uważała, by się nie obejrzeć za Aronem
i nie zdradzić przed Henny swoich uczuć. Odwróciła się
do niego plecami i z uśmiechem spojrzała na dom. W jed
nym z okien stała Caroline i obserwowała ją uważnie.
Czyżby nabrała jakichś podejrzeń? Ta stara ropucha
i tak już nie decyduje o mnie! - zaperzyła się w duchu.
Nie jestem już niepeÅ‚noletniÄ… córkÄ… we dworze Egerhøi,
tylko kobietą zamężną.
Rozdział 15
- Nie dam rady wjechać powozem w ten zaułek,
pani Lindemann! - zawołał stangret przez ramię. Ze
skoczył z kozła i pomógł jej zsiąść. - To jest tam w dole.
Ostatni dom po prawej stronie. Poczekam tutaj na paniÄ….
Emily zerknęła na ciasny zaułek ciągnący się w dół
do fiordu. W dole mignęły jej jakieś zarośla, a za nimi
wysokie budynki portowe. Zbiegła się gromadka bo
sych, nędznie ubranych dzieci, które patrzyły na nią
zaciekawione. Zerknęła na swój elegancki strój. Powin
na włożyć coś skromniejszego. Tyl ko że potem od razu
wybierała się do rodziny dziadka, dlatego zdecydowała
się na kreację, która pasowałaby w obu miejscach.
Uniosła dół spódnicy i ostrożnie stawiając kroki na
mokrym bruku, skierowała się w dół. Dzieciaki ruszyły
za nią, zachowując póki co przyzwoitą odległość. W koń
cu jakaś dziewczynka, na oko dziesięcio-, może dwunas
toletnia, wyszła z gromady i zapytała:
- A dokÄ…d pani idzie?
- Do Sjura Pedersena - odpowiedziała Emily.
- On śpi - odparła dziewczynka.
- A skÄ…d wiesz?
- Wrócił pózno do domu, a zawsze wtedy odsypia
przed kolejnÄ… zmianÄ…. PrzyjazniÄ™ siÄ™ z Lovise, to wiem.
- Lovise? - zapytała Emily, zatrzymawszy się przed
małym odrapanym domkiem, który niegdyś był pomalo
wany na kolor ochry.
- Sjur Pedersen jest jej dziadkiem - wyjaśniła dziew
czynka. - Tutaj mieszkajÄ….
Emily pokiwała głową.
- A kim pani jest?
- KrewnÄ… Sjura Pedersena.
Dziewczynka popatrzyła na nią z powątpiewaniem.
Emily tymczasem zapukała do drzwi i czekała. Dość
długo trwało, nim wreszcie ktoś podszedł i uchylił drzwi.
Jakaś kobieta w wieku około sześćdziesięciu lat wychy
liła głowę i najwyrazniej zdziwiła się na widok gościa.
Emily całkiem zapomniała, co zamierzała powiedzieć.
Kobieta patrzyła na nią trochę wrogo, jakby nie spodzie
wała się po niej niczego dobrego.
- Przychodzę... z wiadomością od Alice Meyer - wy
dobyła wreszcie z siebie, posługując się panieńskim
nazwiskiem ciotki, tym samym jakiego i ona używała po
katastrofie.
- Alice Meyer? A co ona od nas chce po tylu latach?
Coraz liczniejsza dzieciarnia tłoczyła się już bliżej.
- Mogłabym wejść do środka?
- Oczywiście.
Kobieta wpuściła ją do środka i zatrzasnęła drzwi
przed nosami ciekawskich dzieciaków.
W izbie pachniało gotowaną kapustą. Kobieta popro
wadziła Emily do niedużego pomieszczenia prawdopo
dobnie otwieranego tylko na szczególne okazje. Stało
tam niewiele mebli. Emily podała gospodyni rękę
i przedstawiła się.
- Jestem córką Agnes Meyer - rzekła powoli. - Te
raz nazywam siÄ™ Emily Lindemann.
Kobieta przytrzymała jej rękę i przyglądała się uważ
nie, wreszcie pokiwała głową.
- Jesteś podobna do mamy, która z kolei była bardzo
podobna do Nelly, twojej babki. - Zmarszczyła czoło
i dodała: - Wszyscy myśleli, że jesteś córką Alice, kie
dyście tu wróciły. Bo wiesz, myśmy się starali dowia
dywać, co się u was dzieje. Alice powiedziała po ka
tastrofie, że jesteś jej córką, prawda?
- Tak.
- A ty straciłaś pamięć i nie mogłaś temu zaprzeczyć.
- Tak było.
- Teraz już odzyskałaś pamięć?
- Tyl ko częściowo, niestety.
- No i twój ojciec dowiedział się, że żyjesz, i zapisał
ci w spadku cały swój majątek?
- Tak.
- To brzmi jak bajka. Przepraszam, całkiem zapom
niałam się przedstawić. Jestem Valborg, żona twojego
wuja Sjura, który jest bratem twojej babki.
Emily pokiwała głową.
- ProszÄ™, niech pani sobie siÄ…dzie, pani Lindeman.
- Proszę mi mówić Emily. Przecież jesteśmy bliską
rodzinÄ….
- Tak, co prawda, to prawda.
Valborg usiadła naprzeciwko niej i wyjaśniła po dłuż
szej chwili:
- Sjur śpi. Wczoraj dostał wypłatę i trochę za dużo
wypił. Chyba nie będę go budzić. Powiedz, o co chodzi,
a ja mu pózniej wszystko przekażę.
Emily kiwnęła głową i zebrawszy się na odwagę,
wyjaśniła:
- Alice umiera, serce jej niedomaga.
Valborg spoważniała, ale nic nie odpowiedziała.
- Nie miałam pojęcia, że tu, w Bergen, mam jakąś
rodzinę - mówiła dalej Emily. - Dopiero wczoraj po
południu ciocia mi o was opowiedziała. Przyjechałam,
by być przy niej w te ostatnie dni.
- Sjur i jego siostra nie byli dość dobrzy dla twojego
dziadka.
Emily skuliła się ze wstydu.
- Czy ona, siostra babci jeszcze żyje?
- Nie, umarła w połogu przed wielu laty. Nie prze
żyło żadne z jej dzieci, a mąż zginął na morzu.
- Ale wy macie dzieci?
- Tak, dwoje żyjących: Elise i Karla. Karl ożenił się
z Bodil i doczekali się trójki potomstwa. Elise ma jedno
dziecko, córeczkę, ale została z nią sama.
Zapadła cisza.
- A ty masz dzieci? - zapytała Valborg.
- Jeszcze nie. Wyszłam za mąż w Nowy Rok. Mam
brata, Erlinga, starszego ode mnie o pięć lat.
- A więc Agnes urodziła dwoje dzieci mężczyznie,
który mógłby być jej ojcem. Dobrze to pamiętam. To
był bardzo przystojny pan. Wszyscy mówili, że miły.
- Tak - odparła Emily, przełykając głośno ślinę na
wspomnienie o ojcu.
- A biedna Agnes zginęła w katastrofie.
Emily nie zdobyła się na odpowiedz.
- Alice wyszła za mąż w Szwecji, zanim jeszcze od
był się ślub twojej mamy. Potem wróciła z tobą i okła
mała wszystkich. Nigdy nie szukała kontaktu z nami.
Powiem ci nawet, że kiedyś spotkałam ją na ulicy. Jes
tem pewna, że mnie zauważyła, ale przeszła obok jakby
nigdy nic.
- Właśnie tego ciocia najbardziej żałuje. Prosi o wy
baczenie, jeśli to możliwe, i wyraża pragnienie, byście
oboje przyszli na jej pogrzeb. Na znak zgody - rzekła
Emily, słysząc, jak sztywno i nazbyt uroczyście za
brzmiały te słowa.
- Pogrzeb - rzekła cicho Valborg. - A sama nie przy
szła na pogrzeb swojej ciotki.
- Teraz tego żałuje.
- Tak, kiedy ludziom śmierć zagląda w oczy, nagle
inaczej na wszystko patrzÄ…. Dobrze, ja przyjdÄ™. Nie
mogę odpowiedzieć za Sjura i dzieci, ale dla mnie więzy
krwi są najważniejsze. Zawsze powtarzam, że to wstyd,
gdy krewni odwracajÄ… siÄ™ od siebie.
- Tak - przyznała jej rację Emily.
- Mogę cię czymś poczęstować? Kawą albo...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]