[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozkręciły i obecnie, w czasie gdy ze sobą rozmawiamy, niewinne ofiary właśnie
umierają w niewyobrażalnych męczarniach. Nie proszę pani o wystąpienie w
charakterze świadka, proszę tylko o kilka informacji.
- To nie jest decyzja łatwa do podjęcia... Da mi pan trochę czasu na zastanowienie?
- Nie, pani doktor. Odpowiedź muszę otrzymać teraz. Jeśli pani odmówi, będę
musiał dać sobie radę w jakiś inny sposób. W każdym jednak wypadku będę prosił o
dyskrecję.
Zaległa chwila ciszy.
- Dobrze, zobaczę, co się da zrobić. Niech pan do mnie zadzwoni za czterdzieści
osiem godzin.
Nathan podziękował, pożegnał się i od razu wykręcił numer komórki Woodsa. Anglik
odebrał natychmiast:
- Mówi Nathan.
- Czego się pan dowiedział?
- Wszystko jest ze sobą powiązane, moje dzieciństwo, zbrodnie w Katale, misja
„Pole Explorera"... Ale wpadłem w okropne gówno.
- Co się stało?
Nathan zrelacjonował mu ostatnie wydarzenia, opisał wstrząs, jakiego doznał po
spotkaniu z Jeanne Murneau, opisał wizytę w klinice psychiatrycznej i makabryczne
odkrycie zwłok Casarèsa, trop prowadzący do One Earth...
- To niesłychane! Kiedy, pana zdaniem, zginął psychiatra? Anglik mówił niepewnym
głosem, ogłuszony nadmiarem wrażeń.
- Najwyżej kilka godzin wcześniej.
- Czy podał pan swoje nazwisko personelowi kliniki?
- Tak, nie mogłem przypuszczać, że... Woods mu przerwał.
- Musi pan natychmiast wyjechać z Francji. W przeciwnym wypadku mogą powstać
prawdziwe kłopoty. Powinniśmy jak najszybciej się spotkać, trzeba to wszystko
rozpracować i spróbować poukładać.
232
- Chce pan, żebym przyjechał do Ceseny?
- Nie. Nie ma takiej potrzeby. Jedzie pan teraz samochodem? -Tak.
- A gdzie się pan znajduje?
- Niedaleko Perpignan.
- No to niech pan spokojnie jedzie do Men tony i przekroczy granicę włoską. Potem
proszę jechać do Santa Margherita di Ligura. To małe, spokojne miasteczko, o dwa
kroki od Porto Fino. Tam się spotkamy.
- Kiedy?
- Jutro rano, punktualnie o ósmej trzydzieści. W porcie.
234
Włochy. Wybrzeże Liguryjskie sobota, 13 kwietnia
Nathan wjechał do miasteczka od zachodniej strony. Posuwał się drogą prowadzącą
nad urwiskiem, powierzchnia morza w dole była gładka jak jeziorna tafla. Z wody
wynurzały się ogromne, skaliste wzgórza o stromych, pokrytych roślinnością
zboczach. Od strony lądu tkwiły na nich żółte i fioletoworóżowe domki pokryte
dachami z bru-natnożółtej blachy. Nathan dojechał do centrum i skręcił do maleń-
kiego portu, który wyglądał jak wykuty w morskim klifie. Zaparkował samochód na
uliczce sąsiadującej z iskrzącym się blaskiem nabrzeżem.
Spędził za kierownieą całą noc. Granicę przekroczył bez żadnych przeszkód i jakieś
dziesięć kilometrów dalej zatrzymał się w strefie postojowej przy autostradzie, żeby
rozprostować kości i pozbyć się nagromadzonego napięcia, dręczących go obrazów
śmierci. Nie na wiele się to jednak zdało.
1
Spokojne jeszcze o tej porze miasteczko owiewał morski wiatr, ciepły i porywisty,
jakby wiejący prosto z Afryki. Kilku rybaków siedzących przed kolorowymi łodziami
sprzedawało srebrzyste ryby. W oddali stare budowle, fasady hoteli odcinały się
bielą od kolorytu nieba i masztów żaglówek.
To tutaj Woods wyznaczył spotkanie. Nathan spojrzał na zegarek: ósma
dwadzieścia. Ashley powinien pojawić się lada chwila.
Rzeczywiście wkrótce rozpoznał gibką, elegancką sylwetkę zbliżającą się w
słonecznym blasku. Anglik miał na sobie szary, lekki, wełniany garnitur, w ręce
trzymał jasną, skórzaną torbę.
Mężczyźni chwilę przyglądali się sobie w milczeniu, tłumiąc radość z ponownego
spotkania.
Woods serdecznie uścisnął Nathanowi dłoń.
- Ogromnie się cieszę, przyjacielu, że znów pana widzę! Zacząłem
234
się już zastanawiać, czy nie byt pan po prostu wytworem mojej wyobraźni.
- Złym snem? - roześmiał się Nathan.
- Nie to chciałem powiedzieć... Ma pan ochotę na kawę? Przeszli na drugą stronę
ulicy i usiedli na tarasie znajdującym się
przed arkadami dużego budynku.
- Due espressi\ - Woods zamówił u kelnera dwie kawy, po czym odwrócił się do
Nathana. Oczy płonęły mu intensywnym blaskiem.
- Nie traćmy czasu. Rozmawiałem z Derenne'em. Natrafił na pewną liczbę epidemii,
które jego zdaniem można połączyć z wydarzeniami w Katale. Przekazał mi ich
wykaz. To niewyobrażalne, Na-thanie.
W chwili gdy Anglik wyjmował z torby plik zadrukowanych kartek, podmuch wiatru
uniósł mu marynarkę, pod którą Nathan dojrzał kolbę sig-sauera wystającą z
umocowanej do paska kabury. A więc sytuacja była na tyle poważna, że uznał za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl