[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obchodzi mnie sam przedmiot sporu, to taka sztuka dla sztuki. Wiesz o
tym, prawda?
- Zauważyłam. - Uśmiechnęła się kwaśno.
On jednak tego nie zauważył i zadowolony ze swej wspa-
niałomyślności, wyruszył na poszukiwanie Mirandy.
Claire żałowała, że nie jest zbyt dobra we współczesnej fizyce. Jaki
termin oddałby lepiej wydarzenie, które przed chwilą miało miejsce w tym
pokoju? Ona i Alec trzymający się zgodnie za ręce i dyskutujący jak
dorośli ludzie. Może przenieśli się w inny wymiar?
80
R S
Spojrzała na sukienkę i skrzywiła się lekko. Stanowczo za krótka. Z
pewnością to nie był jedyny powód, dla którego Alec stał się nagle tak
miły. Poza wszystkim był na tyle przystojny, że nie musiał zwracać uwagi
na brzydkie kaczątka i na pewno mógł do woli wybierać wśród pięknych
łabędzi.
Takich jak Miranda? Niemożliwe, pomyślała Claire. Alec może i był
atrakcyjny, lecz nie miał u Mirandy żadnych szans. Wszyscy wiedzieli, że
hollywoodzkie piękności najczęściej lądują w ramionach hollywoodzkich
przystojniaków. Nagle jednak w jej głowie rozległ się złośliwy chichot. A
co z tymi wszystkimi gwiazdami, które powychodziły za wziętych
prawników, bogatych restauratorów, chirurgów plastycznych oraz różnej
maści milionerów? Popularne magazyny nieustannie karmią czytelników
tego typu historyjkami. No dobrze, lecz Alec jest tylko wydawcą niezbyt
dużego tygodnika. Dlaczego Miranda miałaby się nim zainteresować?
Claire natychmiast znalazła właściwą odpowiedz: ponieważ jest moim
narzeczonym.
Może powinna się wziąć do pracy i w ten sposób odpędzić dręczące
ją myśli? Claire wyślizgnęła się z pokoju i poszła w stronę tylnego
wyjścia. Może dzięki temu nie będzie musiała oglądać Aleka, pełzającego
u stóp Mirandy.
Właściwie dlaczego ten widok miałby sprawić jej przykrość?
Zgodziła się na ten wyjazd, więc musi być konsekwentna i pozwolić
Alekowi działać.
Zbiegła ze schodów i znalazła się w olbrzymim foyer. Rozejrzała się
wokół. Jedną ze ścian zdobiła wielka, ręcznie tkana i utrzymana w
słonecznych kolorach makata. W rogu stał prosty, drewniany stolik, na
którym ustawiono zielony dzbanek pełen polnych kwiatów. Pani Craig
81
R S
bardzo lubiła rustykalny styl i Claire z zadowoleniem stwierdziła, że nie
zmieniła swoich gustów nawet po przeprowadzeniu się do tej drogiej i
luksusowej rezydencji. Modląc się w duchu, by nie uruchomić jakiegoś
alarmu, Claire otworzyła drzwi i ruszyła w stronę samochodu Aleka.
Stała niezdecydowana, czy najpierw wziąć maszynę do pisania, czy
jedną z walizek. Postanowiła wziąć obie rzeczy naraz. Gdy sięgnęła po
maszynę, zza pleców dobiegł ją czyjś okrzyk:
- Chwileczkę, pomogę ci!
Głos brzmiał znajomo. Odwróciła się i stanęła oko w oko z Joshem.
Pamiętała go z okropnego filmu o rozwydrzonej młodzieży i nauczycielu-
społeczniku.
- Znam cię, jesteś Josh. Widziałam cię w filmie  Uwięzione dusze".
Odebrał od niej maszynę i powiedział:
- Nie mogę uwierzyć, że widziałaś ten film. Zarobił coś około
pięćdziesięciu dolarów.
Oparła się o otwarty bagażnik.
- Oglądanie filmów należy do moich obowiązków zawodowych i,
niestety, nie płacę za bilet.
- Na szczęście - poprawił ją Josh.
- Nie musisz się wstydzić swojej roli, byłeś dobry. Chciała zamknąć
bagażnik, lecz powstrzymał ją.
- Może pomogę ci wnieść resztę bagażu? - zapytał, sięgając po
następną walizkę.
- Dziękuję, nie trzeba, Alec to załatwi.
- Kim jest Alec?
- To mój wy... mój narzeczony. Uśmiechnął się z lekką ironią.
- Jesteś tego pewna?
82
R S
- Absolutnie pewna. Przepraszam, ale nie pamiętam twojego
prawdziwego imienia i nazwiska.
- Roger Walker. A ty jesteś...
- Claire Morgan.
- Aha, przyjaciółka Mirandy.
Claire wskazała na basen, który nadal był oblężony przez krewnych
Mirandy.
- Wszyscy są tam, możesz się do nich przyłączyć. Ale nigdzie nie
widzę Mirandy.
- Ja ją widzę - odpowiedział. - A gdzie jest twój narzeczony?
- Nie wiem. Poszedł poszukać Mirandy, by namówić ją na wywiad
dla gazety, w której pracujemy.
Roger ponownie zerknął na tłum gości.
- Widzę szatyna w białej koszuli, który czyni rozpaczliwe wysiłki, by
dopchać się do naszej wspólnej przyjaciółki.
- Tak, to na pewno on.
Roger uśmiechnął się. Pomyślała, że choć był za stary do roli
zbuntowanego nastolatka, to i tak musi być od niej o kilka lat młodszy.
- Wybierzesz się na basen? - zapytał.
- Raczej nie, muszę odpocząć przed kolacją. Podeszli do drzwi
wejściowych.
- Chyba powinienem zameldować się u pani Craig i znalezć swój
pokój.
- Znasz Craigów?
- Spotkałem ich tylko raz, kilka miesięcy temu. Miranda zaprosiła
rodziców do Hollywood na rocznicę ich ślubu. Byliśmy razem na kolacji.
83
R S
Claire doznała olśnienia. A więc to jest ten aktor, z którym Miranda
się spotykała, jedyny, który został zaproszony na przyjęcie. Nie zamierzała
być tak obcesowa, lecz nie mogła powstrzymać się od pytania:
- Jesteś bliskim przyjacielem Mirandy?
Fala czerwieni zalała jego szyję, pełznąc w górę aż do kości
policzkowych.
- Ja bym tego tak nie nazwał. Tak określają to niektóre gazety, a w
następnym numerze drukują jej zdjęcie u boku jakiegoś prawdziwego
aktora.
Był naprawdę uroczy. Wielka szkoda, że wpadł w sieci panny Craig.
No cóż, ale dobrze, że tu przyjechał, Miranda nie będzie miała czasu, by
zająć się Alekiem.
Claire próbowała poprawić Rogerowi samopoczucie.
- Ty też jesteś prawdziwym aktorem. Jestem pewna, że jeszcze
kiedyś zagrasz we wspaniałym filmie.
- No cóż, dzięki.
- Mówię poważnie - ciągnęła dalej Claire. - Pewnego dnia to ty, a nie
Miranda, znajdziesz się na pierwszych stronach gazet.
- Zdając sobie sprawę, że Roger może odebrać jej słowa jako
brutalną napaść na Mirandę, szybko dodała: - Chciałam przez to
powiedzieć, że kiedyś będziesz tak samo sławny jak ona.
- Wiem, co chciałaś powiedzieć - odparł z uśmiechem. Nagły
powiew wiatru rozwiał jego długie, jasne włosy.
- Muszę to zanieść, a ty poszukaj swojego pokoju. - Claire otworzyła
drzwi i zaczęła wchodzić po schodach. Za nią szedł Roger z maszyną. W
pokoju nie było jeszcze Aleka. Ciekawe, jak poszło mu z Mirandą. Z
84
R S
mściwą satysfakcją pomyślała, że czeka go bardzo trudne i niewdzięczne
zadanie.
Postawiła walizkę przy drzwiach i odebrała od Rogera maszynę.
- Miło było cię poznać.
- Mnie również, Claire. - Uśmiechnął się w tak ujmujący sposób, że
Claire domyśliła się, iż ten uśmiech jest jego znakiem firmowym i
przepustką do kariery hollywoodzkiego amanta.
- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. Chciałbym poznać
twojego narzeczonego.
- Oczywiście, poznacie się podczas kolacji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl