[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nazwała  Franiem cichutko? To nic! Między nimi wszystko skończone! Nie czuła się
związaną, mogła o lada co rzucać pierścionek i kiedy on rozpaczał, mogła rozmawiać
swobodnie z kimś na ganku! Pewnie ten hrabia przybłęda, który jej przywoził francuskie
książki.
To przechodzi granice! Pójdzie i zrobi awanturę. Powie jej wszystko!
-- Franiu, nie poznaję ciebie, mój chłopcze! -- ktoś mu huknął nad uchem.
Podskoczył przerażony i uściskał, jak ojca, ojca Antosi. Ten się nad nim ulituje.
-- Ach, panie marszałku! -- westchnął -- tyle mię niepowodzeń opadło, że zupełnie jestem
przygnębiony.
-- Ho, ho! Nie godzi się desperować młodemu. Cóż tam! Nie grad, nie pożar, nie choroba?
Reszta fraszki. Gospodarz musi być filozofem albo umrzeć!
-- Zapewne; ale jeśli pan raczysz posłuchać& Na wiosnę przypędziłem sobie z Ratnego
dwadzieścia wołów na zimę do gorzelni&
-- Dobrześ zrobił, dobrze. Moja rada była! Tymczasem, darujesz, darujesz, muszę wracać do
winta. Baw się, baw chłopcze!
I odszedł w stronę gabinetu, gdzie przy zielonych stołach rozlegało się ciągle:  Dwa karo,
trzy pik, trzy bez atu!
Walc ogarnął szałem młodzież. Wszystkie pary wirowały, tylko Antosia ciągle rozmawiała z
kimś niewidzialnym. Pan Franciszek, potrącany przez tańczących, sterował swą nawę w tamtą
stronÄ™.
Panna Antonina nie widziała go, czy udawała, że nie widzi. Stanął o krok od niej i słyszał,
jak mówiła do kogoś na ganku:
-- %7łółta Maréchal Neel przecierpiaÅ‚a tej zimy. Nie wiem, czy znajdzie proboszcz dobre pÄ™dy
do oczkowania.
Aha, był to więc ksiądz proboszcz, bliski sąsiad dworu. Pan Franciszek odetchnął.
Ktoś się zbliżył prosząc o taniec.
-- Zmęczona jestem! -- odparła przecząco.
-- Wówczas pan Franciszek odważył się przystąpić.
-- Pani stoi na takim przeciągu! -- zauważył.
-- Więc cóż?
-- Może się pani przeziębić!
-- Wszystko mi jedno!
-- Może mi pani daruje walczyka? -- poprosił pomimo potłuczenia i zmordowania.
-- Zmęczona jestem. Nie tańczę.
Młody blondyn uczesany z grzywką, z angielskimi faworytami, z szapoklakiem pod ręką,
szkiełkiem w oku i w bucikach zadartych jak czółna zgiął się przed nią w ukłonie, co się nazywa
chic.
-- Mademoiselle, faites moi l'honneur d'une valse!*22 -- zapiszczał szepleniąc i połykając po
trzy litery.
Schyliła główkę, podała rękę prawą, lewą złożyła mu na ramieniu i wir ich porwał.
-- Bodajeś się udławił swą hrabiowską koroną, pawianie!
-- zaburczał młody szlachcic dysząc ze wściekłości.
Panna Antonina skończywszy taniec usiadła w pobliżu fortepianu. Hrabia z nią rozmawiał.
Nieszczęsny narzeczony jak duch pokutujący posunął się za nią.
Z imienin tych obiecywał sobie tysiąc rozkoszy, a przyjaznego słowa doczekać się nie mógł.
Czuł, że wygląda śmiesznie, lecz stanął znowu obok niej i milczał gryząc wąsy.
Przeczekał hrabiego i znowu zagaił rozmowę:
-- Nie była pani zmęczoną dla tego faceta?
-- Może się pan postarać o estetyczniejszy dobór wyrażeń?
-- Pozawczoraj pani go tak samo nazwała.
-- Co mnie wolno, to panu nie. Zresztą przez ten czas hrabia wiele zyskał.
-- Czy tyle, com ja utracił?
-- Czy pan myśli o białym wole? Z hrabią nie rozmawiamy o tego rodzaju przedmiotach. Nie
jestem poinformowana o stanie jego inwentarza.
-- W każdym razie to, com ja stracił, moje było i nie będzie niczyje. A hrabiemu wara.
Na czoło wybiegły mu żyły i oczy dziko błysnęły.
-- ProszÄ™ pani o taniec.
-- Nie jestem w humorze tańczenia z panem.
-- A więc z nikim!
-- Owszem, z kim mi siÄ™ podoba.
-- Zobaczymy!
Zacięła usta i wyzywała go do walki. Kuzynek podbiegł walcując.
-- Władkowi dwa toury! -- zawołał błagalnie.
-- I owszem! -- odparła.
Odtrącony cofnął się do drzwi jadalni i ponury, nasrożony, obmyślał zemstę. U fortepianu
wynikła nowa sprzeczka.
-- Panna Leokadia więcej na kawalerów zerka niż na bemole! A jest trzy:  be ,  es i  as ! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl