[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wysłuchiwanie jej krytyk, więc w końcu poddałam się
i zajęłam innymi sprawami.
 To znaczy czym?  zaciekawił się Rod.
 Głównie chłopcami  roześmiała się.  Ale teraz
myślę, że trzeba się było trzymać pomidorów. Chyba
lepiej bym na tym wyszła. Och, zobacz, farma mleczna!
 zawołała z podnieceniem.  Przywieziemy tu dziecko,
gdy trochę podrośnie.
Gdy podrośnie. Rod wciąż na nowo musiał sobie
uświadamiać, że ten związek nie skończy się wraz
z urodzeniem dziecka. Przecież także więzi łączących go
z Claire nie można było zupełnie zerwać, właśnie ze
względu na dzieci. Spojrzał na Nancy i pomyślał, że nie
chciałby, by ten związek zakończył się podobnie jak dwa
poprzednie.
 Jak dzieci zachowywały się dzisiaj rano?  zapytała
niespodziewanie.
Rod przypomniał sobie ukradkowe spojrzenia, jakie
Hannah i John wymieniali za jego plecami, oraz pod-
chwytliwe pytania.
 W porządku  zaśmiał się.  Ale jestem prawie
pewien, że wiedzą o naszej ostatniej nocy.
Nancy zaczerwieniła się jak pomidor.
 Och. Myślałam, że śpią.
 Widocznie się myliłaś  odrzekł z szerokim
uśmiechem.
Po chwili Nancy wzruszyła ramionami.
164 Karen Templeton
 No cóż, właściwie nic się nie stało. Ja też słyszałam
moich rodziców przez ścianę. Oczywiście nie od razu
wiedziałam, co oni robią, a gdy już zrozumiałam, przez
jakiś rok okropnie się wstydziłam. Ale potem mi prze-
szło.  Spojrzała na niego, pocierając ręką brzuch.  A ty
słyszałeś swoich rodziców w łóżku?
Mięśnie karku natychmiast mu zesztywniały.
 Nie  odrzekł krótko, mając nadzieję, że Nancy na
tym zakończy temat.
Nic z tego.
 Wiesz, nawet nie znam imion twoich rodziców.
Rod zacisnął dłonie na kierownicy.
 Lawrence i Susan.
Nie patrzył na nią, ale wyczuł, że zmarszczyła brwi.
 To miało być wprowadzenie do rozmowy, Rod
 powiedziała cicho.  Ja ci opowiedziałam o moim
beznadziejnym dzieciństwie, to teraz ty mi opowiedz
o swoim idealnym. Wiesz, ludzie się w ten sposób poznają.
 Dlaczego myślisz, że moje dzieciństwo było ideal-
ne?  rzucił niechętnie i natychmiast zdał sobie sprawę,
że w ten sposób powiedział jej więcej, niż zamierzał.
Wzruszyła ramionami, wygładzając spódnicę.
 Tak sobie je wyobrażam. Moje było okropne, więc
wydaje mi się, że prawie każdy musiał mieć lepsze.
Ani Claire, ani Myrna nie wypytywały go o przeszłość.
Chyba ich to zupełnie nie interesowało. A teraz stanął
przed wyborem: powiedzieć Nancy prawdę, skłamać czy
też definitywnie zakończyć temat. %7ładna z tych moż-
liwości mu nie odpowiadała.
 Jesteśmy na miejscu  oświadczył, zatrzymując
samochód na żwirowym parkingu przed zielonym bu-
dynkiem tonącym w bratkach.
Nancy położyła dłoń na jego ramieniu.
 Może trudno ci w to uwierzyć, ale zdarza się
Trzecie małżeństwo 165
czasem, że przestaję gadać i dla odmiany słucham.
Porozmawiaj ze mną.
Po dłuższej chwili spojrzał jej prosto w oczy.
 Pamiętasz, jak kiedyś mnie poprosiłaś, żebym ci
powiedział, gdy przekroczysz granicę?
Jej uśmiech przygasł.
 Och  mruknęła rozczarowana.  Dlaczego? Nie
ufasz mi?
 Nancy... nie. Nie o to chodzi. To nie ma nic
wspólnego z tobą.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
 Możesz ze mną mieszkać pod jednym dachem,
możesz ze mną sypiać, ale nie możesz ze mną rozmawiać?
Rod, przecież nawet przyjaciele rozmawiają ze sobą!
Otworzyła drzwi i wyskoczyła z samochodu. Rod
szybko pobiegł za nią i pochwycił ją za rękę.
 Nancy...
Patrzył w jej ciemne oczy, oczy dziewczynki, której
matka nigdy w życiu nie pochwaliła, i myślał, że serce mu
pęknie.
Po dłuższej chwili Nancy z westchnieniem ścisnęła
jego dłoń.
 Przepraszam. Nie powinnam wściekać się na ciebie
za to, że przestrzegasz zasad, które ja sama wyznaczyłam.
Rod pochylił się i musnął ustami jej czoło.
 Może trudno ci w to uwierzyć  powiedział cicho
 ale naprawdę się staram.
Odpowiedziała mu bladym uśmiechem.
 Wiem o tym, Rod. Naprawdę to widzę. I tak jak ci
kiedyś mówiłam, jestem twardsza, niż wyglądam.
Przepełniony poczuciem winy, objął ją ramieniem.
 Chodz, kupimy te kwiatki.
Nancy zachowywała się w centrum ogrodniczym jak
Hannah i John, gdy pierwszy raz trafili do Disneylandu.
166 Karen Templeton
Stanęła pośrodku placu i z zapartym tchem patrzyła na
olbrzymie przestrzenie wielobarwnych sadzonek.
 Och  westchnęła z rozmarzeniem.  Nie wiem, od
czego zacząć.
 Czy mogę w czymś pomóc?
Rod spojrzał na uśmiechniętego młodego człowieka
i ruchem głowy wskazał na Nancy.
 Moja żona chce kupić kilka sadzonek do ogrodu,
ale jest nowicjuszką. Proszę pomóc jej wybrać coś
odpowiedniego.
 Oczywiście  odrzekł sprzedawca i sięgnął po
czerwony wózek, Rod jednak potrząsnął głową i wskazał
na wielką, trzymetrową platformę na kółkach.
 Myślę, że ten rozmiar będzie bardziej odpowiedni.
Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej i poprowadził
platformę w stronę Nancy. Podniosła głowę i spojrzała na
Roda pytająco.
 Tylko zostaw coś dla innych klientów!  zawołał do
niej Rod.
Rozdział jedenasty
Nancy siedziała w swoim biurze i przez cały czas
starała się czymś zajmować. Było to znacznie lepsze niż
rozmyślanie o sprawach, których nie mogła zmienić na
zawołanie. A od trzech miesięcy, czyli odkąd dzieci
zamieszkały z nimi, nie brakowało jej zajęć.
Na początku maja Elizabeth zupełnie bezproblemo-
wo, choć z dwutygodniowym opóznieniem, urodziła
czterokilogramową dziewczynkę, Chloe Elizabeth. Mała
miała jasne włoski i niebieskie oczy ojca. Maureen,
matka Elizabeth, i Hugh wzięli ślub potajemnie, Cora
i Nancy jednak zwietrzyły sekret i urządziły im niewiel-
kie przyjęcie. Hannah pomogła Nancy dokończyć odna-
wianie i urządzanie domu. Zciany z zewnątrz oczyszczo-
no, odkrywając ciepły, srebrzysty kamień. Nowo zbudo-
wany garaż mógł pomieścić cztery samochody i łączył się
z kuchnią oszklonym tunelem. Claire po powrocie ze
swojego miodowego miesiąca przez jakiś tydzień awan-
turowała się o dzieci, potem jednak nowo poślubiony
mąż chyba przekonał ją, by zrezygnowała z walki. %7łycie
domowe układało się spokojnie. Hannah i John czasami
burzyli się przeciwko ograniczeniom, których dotych-
czas nie zaznali, bez trudu jednak przystosowali się do
życia w małym miasteczku. Obydwoje zakończyli rok
szkolny z wyróżnieniami, zdobyli nowych przyjaciół,
a trener koszykówki w nowej szkole Hannah stawał na
głowie, by ją pozyskać do drużyny.
168 Karen Templeton
%7łycie Nancy byłoby więc niemal doskonałe, gdyby
nie jeden uparty zgrzyt: małżeństwo. Na pozór wszystko
układało się gładko. Rod był troskliwy, uważny i bardzo
się pilnował, by nie wypowiedzieć ani jednego niepo-
trzebnego słowa, Nancy zaś udawała, że jest zbyt zajęta, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl