[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawy, jak moi ludzie mogą zatruć ci życie, gdy zdecydują się na odwet.
- Daj spokój, jestem już dużą dziewczynką. Nie pierwszy raz zlecono
mi takie zadanie i nie pierwszy raz traktuje się mnie z niechęcią.
- Nie masz pojęcia, w co się pakujesz - ostrzegł ją ponownie.
134
RS
- Jared! Przestań mnie chronić! Nie potrzebuję tego. Jak mam cię o
tym przekonać?
Wstała, by dolać sobie madery.
- W porządku - odparł. - Rób, co uważasz za stosowne, ale nie wiń
mnie, gdy spadną na ciebie poważne kłopoty.
- Nie mam zamiaru obwiniać cię o nie.
Jared zacisnął palce na swojej szklance.
- O Boże, gdybyś tylko raczyła posłuchać.
- Słucham, ale nie słyszę nic istotnego.
Rzucił jej gniewne spojrzenie.
- Idę do domu - powiedział - bo jeśli zostanę tu dłużej, to chyba cię
uduszę.
Westchnął zrezygnowany, pocałował ją przelotnie i bez słowa
wyszedł.
Następnego dnia podczas odprawy Maggie ujawniła resztę swojego
planu. Kiedy wstała, ujrzała wpatrzone w nią gniewne oczy i nieprzyjazne
twarze ludzi gotowych do walki.
- Panowie - zwróciła się do nich. - Dziś chciałabym przedstawić wam
ostatnią już propozycję. Do tej pory raz w miesiącu otrzymywaliście wolny
dzień na samokształcenie. Teraz kursy będą się odbywały po pracy i tylko
dla ochotników.
Dwaj policjanci poderwali się z krzeseł.
- To bzdura! - zawołał jeden z nich. - Te szkolenia są dla nas
niezbędne. To, czego nas uczą, często pozwala nam zachować życie.
- Tu nie ma o czym dyskutować - odezwał się ktoś inny. - Pani nie ma
pojęcia, co robi. A ostatnia propozycja to najlepszy na to dowód.
135
RS
Maggie również poniosły nerwy.
- Z pewnością wiem, co robię - rzekła ostro. - Przykro mi, że nie
zgadzacie się z moimi wnioskami, ale i tak będziecie musieli je
zaakceptować.
Zapadła wroga cisza. Maggie stała w bezruchu, dopóki policjanci nie
zaczęli opuszczać sali. Kiedy ostatni z nich zniknął za drzwiami, Jared
podszedł powoli do dziewczyny.
- Dopięłaś swego. Teraz nie możesz już liczyć na żaden przyjazny gest
z ich strony.
- Daj mi spokój! Mówiłam ci, że dam sobie radę - odparła bez
przekonania.
136
RS
Rozdział LX
Dwa tygodnie pózniej Maggie siedziała przy biurku, usiłując uporać
się ze stosem dokumentów. Tak bardzo tęskniła za dniami, gdy jedynym jej
zajęciem była jazda z Jaredem i obserwowanie jego pracy. Obecnie, z
powodu raportów czekających na opracowanie, nie mogła znalezć czasu na
to ekscytujące doświadczenie - jak teraz oceniała patrole z Jaredem.
Sytuacja nie była łatwa. Maggie musiała stawić czoła nie tylko nawałowi
papierkowej pracy, ale i policjantom, którzy rozgniewani ostatnią
propozycją, sabotowali wszelkie jej wskazania, odnosząc w tym niemałe
sukcesy.
Kiedy opracowywała dla swojej firmy raport mówiący o realizacji
zadania, poczuła nagle łzy cisnące się jej do oczu. Właśnie wtedy wszedł
Jared i usiadł na krześle, stojącym obok biurka.
- Może mógłbym ci w czymś pomóc? - spytał.
- Nie - odparła i obrzuciła go lodowatym spojrzeniem. -Twoi ludzie
zrobili już wystarczająco dużo.
- Ostrzegałem cię- skrzywił się- ale nie chciałaś mnie słuchać.
- Nie wiesz jeszcze o najgorszym - dodała.
- O czym mianowicie?
- Dziś rano burmistrz wezwał mojego szefa i zażądał, by zastąpiła
mnie inna osoba. Twoi ludzie domagają się tylu nadgodzin na wypełnianie
kwestionariuszy, które im wręczyłam, że miasto musiałoby wydać na policję
więcej niż kiedykolwiek przedtem. Ponieważ ja jestem odpowiedzialna za
cały projekt, wina spadła na mnie.
137
RS
- No cóż, Maggie. Wszystko odbyło się nie tak, jak trzeba. Zaczęłaś
wysuwać swe propozycje za wcześnie. Powinnaś to zrobić nie po kilku
tygodniach, a po kilku miesiącach jeżdżenia ze mną.
- Nie było na to czasu.
- Więc zle się stało - stwierdził. - To prawda, że moi ludzie nie kochają
cię za twe rozwiązania, ale jeżeli chodzi o kwestionariusze, to zrobili, co
mogli.
- Chyba żartujesz? - Oburzyła się i chwyciła plik papierów. -
Szympans zrobiłby to lepiej.
- Sama wiesz, Maggie, że ciągle gdzieś nas wzywają. Trudno jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]