[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cznej odpowiedzi. Znalazła się w dziwnej i trudnej
sytuacji, a jednak krew coraz szybciej krążyła w jej
żyłach, skronie pulsowały, a wilgotna od potu skóra
płonęła.
Trzeba stąd wyjść.
- Wade, nie mogę teraz z tobą rozmawiać, choć
wiem, że bardzo tego potrzebujesz. Przepraszam. Sta­
rałam się, ale to ponad moje siły.
Zacisnęła dłonie w pięści tak mocno, aż pobielały.
Czuła pod powiekami gorące łzy, ale nie mogła się
teraz rozpłakać. Tej nocy raz już wyszła na idiotkę.
To się nie mogło powtórzyć.
Uniosła głowę, popatrzyła Wade'owi w oczy
i odetchnęła z ulgą. Współczuł swojej kochance, to
pewne. Bez słowa podał jej ubranie.
- Chciałbym usłyszeć tylko jedno - powiedział,
gdy chwyciła swoje rzeczy jak koło ratunkowe. -
Czym cię do siebie zraziłem?
Samotna Å‚za powoli spÅ‚ywaÅ‚a po policzku Lei, któ­
ra westchnęła gÅ‚Ä™boko. W koÅ„cu uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ i spo­
jrzała mu prosto w oczy.
- Niczym, Wade. To było... niesamowite.
DWA WESELA 109
- W takim razie czemu siedzisz tu skulona i drżą­
ca, jakbym wziÄ…Å‚ ciÄ™ przemocÄ…? - burknÄ…Å‚ wrogo,
mimo że próbował nad sobą panować. Lea wstała
i ruszyła w stronę holu. Zatrzymała się w drzwiach
i odparła przyciszonym głosem:
- Chodzi o to, że nie panowaÅ‚am nad sobÄ…. Sytu­
acja wymknęła mi się spod kontroli.
Była niemal pewna, że nie zrozumiał. Mężczyzna
nie pojmie kobiecego sposobu myślenia.
- Wade, nie widzisz, co się stało. Dziś wieczorem
gotowa byłam uczynić dla ciebie wszystko. Niczego
bym ci nie odmówiła. Mogłeś zrobić ze mną, co
chciałeś. Dla ciebie sprzedałabym duszę. Nikt inny
nie miał nade mną takiej władzy. To się nie powtórzy.
Wiedziała, że postępuje jak tchórz, lecz mimo to
odwróciÅ‚a siÄ™, wyszÅ‚a i zniknęła w Å‚azience. Przebra­
ła się błyskawicznie. Nie mogła upiąć włosów, ale
przynajmniej miała na sobie przyzwoite ubranie. Po
raz pierwszy od paru godzin odetchnęła pełną piersią.
Wróciła do salonu po buty, torebkę i kluczyki do
samochodu. Pobiegła do tylnych drzwi. Była niemal
u celu, gdy Wade chwycił ją za ramię. Wzdrygnęła
siÄ™, ale nie ze strachu. Każde jego dotkniÄ™cie sprawia­
ło, że traciła głowę.
- Zdajesz sobie sprawÄ™, że wrócimy do tej rozmo­
wy, prawda?
Nieznacznie skinęła gÅ‚owÄ…, bawiÄ…c siÄ™ paskiem to­
rebki.
110 DWA WESELA
- PrzyÅ›lÄ™ tu rano moich pracowników, żeby do­
kończyli sprzątania.
- Nie ma takiej potrzeby. Sam siÄ™ tym zajmÄ™.
- Nie powinieneÅ›...
- Nie upieraj siÄ™, Leo. Mniejsza o porzÄ…dek w do­
mu. ZadzwoniÄ™ do ciebie jutro.
Ponownie skinęła gÅ‚owÄ… i pobiegÅ‚a do auta. ChÅ‚od­
ne nocne powietrze chłodziło jej rozpaloną twarz.
Dała za wygraną dopiero wtedy, gdy przejechała
autostradą dziesięć kilometrów. Zjechała na pobocze,
oparła głowę na kierownicy i wybuchnęła płaczem.
ROZDZIAA ÓSMY
Lea starała się zachowywać tak jak zwykle. Nikt
nie powinien wiedzieć, że najchętniej popłakałaby
sobie w kąciku. Był na to sposób. Ciężka codzienna
praca to najlepsze lekarstwo na cierpienie; pozwoli
zapomnieć o wczorajszych przeżyciach. MiaÅ‚a wy­
rzuty sumienia, gdy poleciła sekretarce, by nie łączyła
żadnych rozmów telefonicznych, ale nie zważała na
takie drobiazgi. Wzięła się do odrabiania zaległości.
Na biurku piętrzył się stos dokumentów i notatek,
które musiała przejrzeć.
Czas pÅ‚ynÄ…Å‚ szybko. PoczuÅ‚a, że jest gÅ‚odna dopie­
ro wówczas, gdy sekretarka zapytała, czy ma jakieś
plany dotyczące obiadu. Oszukała żołądek szklanką
zimnego napoju i pracowaÅ‚a do wieczora. Nie odbie­
rała telefonów, chociaż było ich mnóstwo.
Póznym popołudniem Ronda wetknęła głowę do
jej gabinetu.
- Cześć. Kiedy wyjdziesz z tej nory?
- Jutro. Powoli zbliżam się do końca - odparła z
uÅ›miechem, wskazujÄ…c pojemnik na dokumenty opa­
trzony napisem:  załatwione".
DWA WESELA
112
- Niesamowite. Praca jest wprawdzie twoim naÅ‚o­
giem, ale to już przekracza wszelkie granice.
Lea wzruszyÅ‚a ramionami i zrobiÅ‚a odrÄ™cznÄ… no­
tatkę na jednym z listów. Miała nadzieję, że Ronda
zrozumie tÄ™ sugestiÄ™ i odejdzie. Niestety. Gdy pod­
niosÅ‚a wzrok, przyjaciółka byÅ‚a już w gabinecie. Za­
mknęła drzwi i usiadÅ‚a pospiesznie naprzeciwko sze­
fowej.
- Jak będzie? Powiesz mi czy nie?
- ProszÄ™?
- Nie rób takich min. Mnie trudno nabrać. Coś się
wydarzyło dziś w nocy. Wyglądasz okropnie. Mów,
jak było.
- Nie potrafię się z tym uporać. Z czasem dojdę
do siebie.
- Spałaś z nim? Zgadłam?
- Jestem wprawdzie trochÄ™ wytrÄ…cona z równo­
wagi, ale to wcale nie oznacza...
- Wszystko jasne. Na pewno z nim spałaś.
- Czytasz w myÅ›lach? Masz zdolnoÅ›ci telepatycz­
ne? - Lea parsknęła Å›miechem, chociaż bolaÅ‚a jÄ… gÅ‚o­
wa i mięśnie.
- Bzdura. ZresztÄ… nawet Å›lepy by siÄ™ we wszy­
stkim zorientował. - Ronda usiadła wygodniej na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl