[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pokazać, że nie zamierza biec na każde jej skinienie? Do diabła!
Znów te przeklęte pieniądze.
- Kiedy wracasz do Londynu? - spytał.
- Jeszcze nie wiem. A przy okazji, co słychać u Arnie'ego
Jacksona?
- Jego rajstopy sprzedają się coraz lepiej. Mam nawet kilka
nowych projektów ich reklamy.
- Doprawdy? Czyich?
- Zleciłem je komuś z zewnątrz.
Sandra odetchnęła z ulgą. Zlecanie prac było bardzo kosztow
ne i Barry nie robił tego często.
- Może wpadnę na dzień do Londynu, żeby zorientować się,
jakie są najnowsze plany...
- Nie, potrzebuję cię na dłużej niż jeden dzień. Zapomnij na
razie o pracy i skoncentruj uwagę na ojcu.
- W takim razie może przyjechałbyś w następny weekend?
- Dam ci znać, jak będę coś wiedział.
Taka odpowiedz niezbyt ją ucieszyła. Z niepokojem odłożyła
słuchawkę.
Może mam obsesję? - zastanawiała się głośno, spoglądając
na swoje odbicie w lustrze. Wiedziała, że niektórzy mężczyzni
czują w jej obecności pewne onieśmielenie. A wszystko przez
Mario. To przez niego otoczyła się szklanym murem, który ni
komu nie pozwalał podejść do mej zbyt blisko. Im szybciej
BURZLIWE MAA%7łECSTWO 37
opowie o wszystkim Barry'emu, tym lepiej. W przeciwnym razie
ich związek nigdy nie będzie udany.
Zastanawiała się, jak powiedzieć ojcu, że ma zamiar pojechać
na kilka dni do Londynu.
- Wyglądasz na zadowoloną z siebie - zauważył ojciec, gdy
przysiadła na brzegu łóżka. - Czy Królewska Akademia przyjęła
którąś z twoich prac?
- Ach te twoje pobożne życzenia! - roześmiała się.
- Nie ma nic złego w tym, że mamy pragnienia. Gdybyś tylko
zgodziła się, bym pokierował twoją karierą...
- Chciałam ci udowodnić, że potrafię stanąć na własnych
nogach.
- I udało ci się. %7łałuję tylko, że te nogi nie prowadzą cię
wprost do Randalla!
- A ty jak zwykle o jednym. On nie jest w moim typie, tato,
a przy tym jest dwanaście lat starszy.
- To co? Ma dopiero trzydzieści cztery lata, a tobie potrzebny
jest ktoś, kto by cię trochę kontrolował.
- Jestem dorosłą kobietą, a nie jakimś podlotkiem!
- I tym, i tym przydaje się czasem silna ręka.
- Tylko że jego ręce są pełne pracy. Rządzi tą firmą, jakby
była jego!
- I równie mocno się nią przejmuje. Nie wiem, dlaczego tak
się na niego uwzięłaś. Gdyby tylko zechciał, mógłby bez proble
mu dostać pracę u każdego z moich rywali.
- Jestem pewna, że nie trzyma się ciebie z czystego altruizmu
- powiedziała sucho.
- Nikt od niego tego nie oczekuje. Wie, że któregoś
dnia przejmie po mnie całą firmę i zapewniam cię, że nie
znam nikogo innego, komu mógłbym bardziej zaufać. Daj mu
szansę, skarbie. Wiem, że ten mężczyzna mógłby cię uszczę
śliwić.
- Nic nas nie łączy.
38 BURZLIWE MAA%7łECSTWO
- Ależ to nieprawda. Podobnie jak ty lubi wieś i interesuje
się sztuką.
- Chyba żartujesz! Nigdy mi o tym nie mówił.
- A pytałaś go kiedyś o to? Jak tylko go widzisz, uciekasz,
jakby cię kto gonił.
Policzki ojca płonęły i Sandra była na siebie wściekła, że tak
go poruszyła.
- Może masz rację - powiedziała uspokajająco. - Postaram
się poznać go bliżej.
- Spróbuj się z nim zaprzyjaznić i, póki co, daj sobie spokój
z tym swoim Barrym.
Cholera! Jak mu teraz powiedzieć, że chce pojechać na jakiś
czas do Londynu?
- Dobrze, ale nie rób sobie żadnych nadziei.
- Gdybyś tylko pozbyła się tych dziecinnych uprzedzeń, zdzi
wiłabyś się, jak bardzo Randall by ci się spodobał. - Siwa głowa
opadła na poduszkę. - Przed wieczorem dasz mi znać, jak ci idzie.
- Nie rozumiem.
- Jak ci idzie z Randallem. Zaprosiłem go do nas na dzisiej
szy wieczór.
Ukrywając niezadowolenie, ucałowała ojca i wyszła. Kiedy
przebierała się do obiadu, postanowiła wziąć sprawy w swoje
ręce. Jedynym sposobem, by odwieść obu od myśli, że mogłaby
poślubić Randalla, było przedstawienie im Barry'ego. Może wte
dy Randall zrozumie, że nigdy nie zgodzi się na małżeństwo bez
miłości, niezależnie od tego, jak korzystne byłoby ono dla inte
resów firmy czyjej udziałów!
Tymczasem musiała jakoś przebrnąć przez ten niefortunny
wieczór. Z czystej przekory postanowiła włożyć niezwykle se
ksowną suknię z czarnego jedwabiu, której długie rozcięcie ku
sząco odsłaniało smukłe udo. Jednak w ostatniej chwili rozmy
śliła się. Po co zaogniać i tak już napiętą sytuację. W rezultacie
włożyła prostą kreację od Jeana Muira.
BURZLIWE MAA%7łECSTWO 39
Kiedy zeszła na dół, zastała Randalla ze szklaneczką whisky
w ręku. Na jej widok podniósł się z sofy.
- Mam nadzieję, że nie wezmiesz mi za złe tego, że nie
poczekałem z drinkiem na ciebie. Odbyłem dziś wyczerpującą
rozmowę z zarządem.
- Oczywiście przeforsowałeś to, co chciałeś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]