[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nami zabrać?
- Właściwie - Mac błyskawicznie podchwycił pomysł - na nas też już czas.
- Podwiezć cię, Taj?
Obcas Madge boleśnie zagłębił się w stopie męża. Już chciał fuknąć, że nie umie
chodzić, lecz zamilkł, gdy posłała mu ostrzegawcze spojrzenie.
Nawet ktoś mało obeznany bez trudu zorientowałby się, że dla Taja i Asher cała grupa
jakby rozpłynęła się w powietrzu. Dziekan długo przyglądał się wpatrzonej w siebie parze.
- Pewnie wolicie zostać sami - zauważył.
- Jakiś ty bystry, kochanie. - Madge zaczęła popychać towarzystwo ku wyjściu. -
Ciekawe, czy jakakolwiek taksówka zatrzyma się w takim deszczu.
Asher wstała, ociągając się. Za sobą słyszała dzwonek w recepcji i szum ulicy,
wdzierający się przez otwarte drzwi. Tajowi przyszło do głowy, że wygląda jak klejnot, który
powinien być trzymany za szkłem, zbyt delikatny i cenny, by go dotykać. Podała mu dłoń i w
milczeniu skierowali się ku windzie.
ROZDZIAA 6
Rozumieli się bez słów. Weszli do windy, trzymając się za ręce. Taj wcisnął guzik
swojego piętra i stara kabina ospale ruszyła w górę. Dłoń Asher drżała, co wprawiało go w
tym większe podniecenie. Gdy winda zatrzymała się, wyszli do wyłożonego puszystym
dywanem holu. Asher słyszała brzęk monet w kieszeni, kiedy Taj wyjmował klucz. Zanim
puścił jej rękę, usłyszała jeszcze szmer otwieranego zamka i skrzypnięcie zawiasów. Mogła
się jeszcze wycofać, ale nie skorzystała z szansy. Przecież pragnęła Taja. Drzwi uchyliły się i
weszli do ciemnego pomieszczenia.
Pachniało mężczyzną, pachniało Tajem. Zapach był ostry i orzezwiający. Nigdy go nie
zapomniała. Nagle ogarnął ją strach. Rozejrzała się po pokoju w nadziei, że pojawi się jakiś
pretekst do przerwania nieznośnego milczenia. Dookoła panował bałagan. Elementy
garderoby leżały porozrzucane to tu, to tam. Wiedziała, że w szafie Taj trzyma rakiety.
Starannie ułożone, stanowią jedyny przejaw porządku w panującym dookoła chaosie. Pode-
szła do okna. Wciąż padał deszcz i woda spływała po szybie długimi strużkami.
- Będzie tak lało całą noc - odezwała się. Błyskawica przecięła niebo, jakby dla
potwierdzenia złowieszczej wróżby. Asher zdążyła policzyć do pięciu, nim usłyszała potężny
grzmot. Daleko w dole migotały światła, oznaka zgiełkliwego życia. Wpatrywała się w po-
nury, deszczowy krajobraz, czekając, aż Taj się odezwie.
Cisza. Krople deszczu uderzały o szybę. Odgłosy miasta wydawały się stłumione i
odległe. Znów piorun. Asher nie mogła tego dłużej znieść. Odwróciła się od okna.
Przyglądał się jej. Mała nocna lampka oświetlała tylko skrawek pokoju. Taj wydawał
się spokojny, choć nie był rozluzniony. Asher wiedziała, co to znaczy. Dał jej wybór, zanim
się tu znalezli. Teraz nie pozwoli jej odejść. Z ulgą przystała na fakt, że decyzja już zapadła.
Niezgrabnymi, drżącymi palcami poluzowała cienki pasek sukienki.
Taj zbliżył się i położył dłoń na jej rękach. Spłoszona, podniosła na niego oczy.
Milcząc, ujął w dłonie jej głowę i bez skrępowania studiował każdy szczegół twarzy. Taką
chciałby ją zapamiętać, w półmroku, z szalejącą burzą za plecami. Oczy Asher były
pociemniałe z obawy i niewypowiedzianego pragnienia. Ręce, przed chwilą szarpiące pasek,
osunęły się bezwładnie wzdłuż bioder. Czyżby zapomniała, że Tajowi wcale nie zależało na
uległości?
Przyglądał się, jak Asher powoli zamyka oczy i rozchyla usta. Pochylił się i składał
czułe pocałunki na obu skroniach, a potem na koniuszkach brwi. Przymknął oczy. Odkrywał
na nowo tę twarz. Wiedział, że usta oczekują go niecierpliwie, lecz ominął je i powędrował
ku szyi, smakując dołeczek policzka i podbródek.
Usta Taja składały pocałunki na wytęsknionej twarzy, dłonie pieściły wargi. Pamiętał
każde zagłębienie skóry. Asher oddychała coraz szybciej i głośniej. Przesunął ustami po jej
wargach, lecz wycofał się, gdy przywarła do niego, prosząc o więcej. Kusił ją. Czekał, aż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl