[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nienawidziła Vammatar! Nagle Rann pomyślała, że byłaby gotowa oddać życie, byle tylko
wiecznie piękna władczyni Halogi znalazła się w piekle&
W tym momencie jej wierzchowiec zarżał cicho i stanął. Rann podniosła wzrok. Chwilę
pózniej szeroko otworzyła oczy. Znajdowała się w gaju, w którym rosły wyłącznie białe
brzozy. Kilkanaście kroków przed nią leżał szeroki, płaski, wysoki na dwa łokcie blok
górskiego kryształu. Naturalne krawędzie minerału nosiły ślady prymitywnej obróbki.
Zachodzące słońce wypełniało jego wnętrze purpurową poświatą. Rann wstrzymała oddech,
a jej serce zabiło gwałtownie. Oto miała przed sobą kryształowy ołtarz Ymira, o którym
wspominali niekiedy starzy, czcigodni kapłani. Córka Njala szybko zsiadła z konia, przyklękła i
prawą dłonią dotknęła świętej ziemi tego miejsca, by oddać jej cześć. Krew dudniła
gwałtownie w skroniach Rann, która z trudem mogła zebrać myśli. Wszystkie dotychczasowe
uczucia pomieszały się zupełnie. Oto dano jej straszny znak!
Kryształowego ołtarza Ymira i otaczającego go brzozowego gaju nie strzegł nigdy żaden
kapłan. Powiadano nawet, że do miejsca tego nie prowadzi żadna droga, którą można by
narysować węglem na kawałku skóry. Ten na wpół legendarny, święty gaj i głaz mógł
znajdować się wszędzie i nigdzie. Zwykły śmiertelnik był w stanie dotrzeć tu tylko wtedy, gdy
znajdował się w pewnym szczególnym stanie ducha. Potem zaś&
Rann Njalsdatter wciąż wstrzymywała oddech. Już wiedziała, że stanęła wobec swego
przeznaczenia, ale jeszcze nie mogła pojąć tego do głębi. Sagi mówiły, że wojownicy, którym
udało się przybyć w to miejsce, zawierali tu z Ymirem przymierze, którego ceną były lata ich
życia. Z kolei dziewice&
Rann dumnie uniosła głowę i podniosła się z kolan. To prawda, że została wyjęta spod
prawa swego ojczystego kraju. Ale w jej żyłach płynęła książęca krew. I była dziewicą. Te
dwie cechy musiały przeważyć nad wyrokiem prawa, skoro Ymir, najwyższy bóg Vanirów i
Aesirów, zezwolił Rann odnalezć to miejsce. Oznaczało to, że jej ofiara może zostać przyjęta&
Przy siodle wisiał hyperborejski miecz. Rann odrzuciła daleko ten niegodny oręż. Ujęła
prosty, asgardzki sztylet. Wstąpiła na blok górskiego kryształu. Wzniosła oczy ku
mroczniejącemu niebu, a potem powoli trzymane oburącz ostrze. Czuła się jak wojownik,
który wie, że musi polec w bitwie, bo tylko dzięki temu wróg może zostać pokonany. Córka
Njala odsunęła od siebie lęk. Nie wahała się zginąć, by pomścić śmierć ojca i swego
ukochanego.
Ymirze, Ojcze Północy! zawołała donośnie. Przyjmij mą ofiarę, a w zamian pomścij
jarla Njala z Asgardu i Conana z Cymmerii. Niechaj piekło pochłonie Vammatar z Halogi!
Pchnięte mocno ostrze wbiło się prosto w serce. Rann wyszarpnęła sztylet ze swego ciała.
Jeszcze przez chwilę stała wyprostowana, skąpana w różowym blasku zachodzącego słońca, z
czerwoną plamą na piersiach, po czym rękojeść umknęła z jej martwiejącej ręki. %7łelazo
zadzwięczało o kryształ. Dziewczyna osunęła się na kolana i padła na twarz. Wypływająca
spod niej krew obficie zalała przejrzysty ołtarz. Usta Rann poruszyły się bezgłośnie i zamarły.
Przez chwilę nic się nie działo. W całej okolicy zapadła głucha cisza. A potem nagle kryształ,
ciało i krew ogarnął gigantyczny, huczący płomień. Nagły cios huraganu pochylił drzewa. Ryk
ognia wstrząsnął ziemią. Czarny, hyperborejski ogier z przerazliwym kwikiem stanął dęba.
Nim jednak jego wzniesione kopyta dotknęły z powrotem ziemi, wszystko ucichło. Znów
szumiał łagodnie mroczniejący las.
Zdezorientowany wierzchowiec potrząsnął łbem i wtem rozległo się bliskie wycie wilka.
Pierwszemu drapieżnikowi odpowiedziało kilkanaście następnych. Spłoszony ogier zarżał
trwożliwie i pognał na oślep ku swemu przeznaczeniu.
Nie dostrzegł, że w gaju wokół kryształowego ołtarza wyrosła nowa, smukła brzoza&
8. SPOJRZENIE BOGA NORDHEIMERÓW
Conan walczył o każdy oddech. Instynkt życia zmagał się z rozdzierającym bólem, lecz ani
jedno, ani drugie nie mogło osiągnąć przewagi. Oprawca wbił ostrze haka w ten sposób, aby
żelazo weszło pomiędzy płuco a żebra, nie kalecząc płuca. Dzięki temu młody Cymmerianin
nie utopił się we własnej krwi już kilka chwil po zawiśnięciu na haku. Postąpiono tak zgodnie
z rozkazem Vammatar, która obmyśliła dla Conana długą i ciężką agonię, i nie chciała zbyt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]