[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dlaczego? - zdziwiła się Vinga, gładząc wspaniały jedwab w kolorze rozjaśnionej
ultramaryny w różany rzucik, tak że w efekcie strój mienił się różnymi kolorami: różowym,
błękitem i lila. Dekolt i rękawy wykończono wyszukanymi koronkami. A jaki głęboki był ten
dekolt!
Krawcowa nalegała, żeby rozpuszczone włosy Vingi upiąć wysoko. Peruki nie były już
bezwzględnie obowiązującym elementem stroju, nosiło się włosy upięte lub ufryzowane w
długie loki. Krawcowa pożyczyła też Vindze parę butów, uzgodniły, z jakich materiałów mają
być inne suknie i bielizna, umówiły się co do ceny i krawcowa otrzymała okrągłą sumkę,
która bardzo wielu ludziom wydałaby się szokująca, a której Heike mógł się wyzbyć z
lekceważącym uśmiechem. Rachunki nie były najmocniejszą stroną Vingi.
Właściwie to powinna była wprost od krawcowej pójść do adwokata Sarensena, ale uznała,
że najpierw pokaże się Heikemu. Zwłaszcza iż młody syn krawcowej gapił się na nią tak, że
mało mu oczy z orbit nie wyszły, i jak strzała pomknął do bramy, by ją przed Vingą otworzyć.
Uszczęśliwiła go łaskawie mu ofiarowanym promiennym uśmiechem.
98
Przebiegła krótką drogę do stajni. Unosiła lekko sukienkę w ulicznym pyle, przejęta i pełna
oczekiwań.
Bez trudu odnalazła Eirikowego konia z wozem, szkapinę łatwo było poznać po plamie na
siwej grzywie. Kiedy weszła, Heike wstał z wiązki siana, na której siedział. Innych ludzi w
stajni nie było.
- Heike, zobacz! Aadnie wyglądam? Krawcowa miała gotową suknię, wiesz, i to w sam raz
na mnie! I pożyczyła mi buty.
Okręciła się, rozszczebiotana ze szczęścia.
Heike nie powiedział ani słowa. Nie mógł.
Nagle Vinga przycichła.
- Ona jest bardzo droga - szepnęła po chwili. - Tu jest reszta pieniędzy. Zamówiłam
wszystko, co będzie mi potrzebne. Pieniędzy to już dużo... nie zostało.
Głos wiązł jej w gardle.
Bezmyślnie wziął od niej sakiewkę, ale zaraz ją zwrócił, wciąż nie mogąc oderwać oczu od
zjawiska przed sobą.
- Wszystkie pieniądze są twoje.
Musiał odchrząkiwać wiele razy, żeby normalnie mówić.
Vinga znowu się ożywiła.
- I krawcowa powiedziała, że jestem bardzo ładna, Heike! - oświadczyła zachwycona. - A jej
syn, żebyś widział, jak on się na mnie gapił!
Chichotała zakłopotana.
- Naprawdę? jestem ładna? Całe lata nie przeglądałam się w lustrze, więc właściwie nie
wiem, jak wyglądam.
Heike wciąż stał w milczeniu. Teraz w jego głowie krążyła tylko jedna jedyna myśl, w kółko, i
w kółko, tak że nie był w stanie mówić, nie był nawet w stanie widzieć wyraznie.
Najgorsi nie powinni marzyć o najlepszych! Najgorsi nie mogą marzyć o nikim w ogóle! A już
w każdym razie nie o niej!
99
Teraz Heike nie miał wątpliwości, że nadeszła pora, by ponownie zażyć tych potwornie
gorzkich ziół, które poleciła mu Sol. Ziół, które tłumią wszelkie niepożądane uczucia i
cierpienia.
Tylko że to, co czuł do tej drobnej, nie całkiem jeszcze dorosłej dziewczyny, nie było
niepożądanym zauroczeniem. Tak prosto sprawy się nie układały. To, co wykiełkowało w
jego duszy i rozrastało się, stawało się z każdym dniem silniejsze, było dużo bardziej
skomplikowane. Głębsze i nie takie egoistyczne jak banalne pożądanie.
- No, Heike, odpowiedz mi - nalegała coraz bardziej niepewna. - Czy jestem ładna?
Heike ocknął się.
- Co mówisz?
- To, co powiedziała krawcowa. Nie lubię tego powtarzać, wydaję się sobie próżna.
Co takiego powiedziała krawcowa? Coś mu niejasno szumiało w głowie. %7łe Vinga jest
śliczna? Oczywiście, że jest!
- Nie, nie jesteś ładna - powiedział i wtedy radosny uśmiech Vingi zgasł. - Jesteś po prostu
piękna, Vingo. Jesteś...
Chciał dodać: najcudowniejsza na świecie , ale nagle przesłonił twarz rękami.
- Nie, nie rozmawiajmy już o tym. Postaram się, żebyś mogła przejrzeć się w lustrze. Wtedy
sama ocenisz - oświadczył i bezradnie opuścił ręce.
- Człowiek nie może sam czegoś takiego ocenić - zawołała Vinga zgnębiona. - Ja chciałam
znać twoje zdanie!
- Tego się nie dowiesz - uciął i odwrócił się od niej.
Vinga stała markotna.
- Ale możesz przynajmniej powiedzieć, czy wyglądam dostatecznie dobrze, żeby iść do
Sarensena?
Heike westchnął głęboko i odwrócił się do niej.
- Dobrze - powiedział. - Bardzo dobrze. Może nawet za dobrze! Ta suknia jest naprawdę
elegancka. Możesz w niej nawet udawać damę z kręgów dworskich.
Vinga znowu zachichotała. Heike odprowadził ją do bramy, a ona nie przestawała mówić.
100
[ Pobierz całość w formacie PDF ]