[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-No cóż, pójdziemy już chyba - Szef wstał z krzesła i obaj ruszyliśmy do
wyjścia.
Zatrzymaliśmy się na Rynku. Niebo przetarło się trochę i nie było już tak potwornie
zimno. Kamienne płyty były wilgotne, jakby oblizane wielkim jęzorem. Zmierzchało
się. Poszliśmy do hotelu, zjedliśmy kolację. Jeszcze jeden zmarnowany dzień...
- I co o tym powiesz? - zagadnął szef wyciągając się na łóżku.
- Sądzę, Szefie, że chyba skłamała o tym Geberze. W drugiej rurce było coś
innego.
- Tak. Ale dzieło Gebera również. To zbyt rzadki druk, by dwa egzemplarze w
tym mieście mogły pochodzić z różnych zródeł.
- Trochę jakby straciła zainteresowanie księgą. Rozgryzała z nami problem
gotowania szmat w ługu, ale jakby jej już to nie interesowało.
- Przypuszczam, że możesz mieć rację. Ale pamiętaj, co powiedziała na koniec.
Księga to tylko środek. Ich celem jest zdobycie piecyka.
- Za pomocą piecyka chcą uzyskać Kamień Filozoficzny, aby produkować złoto.
A za pomocą "Niemej Ksiegi" można robić złoto bez konieczności posiadania Kamienia
Filozoficznego? - zagadnąłem.
- Pawle, obudz się. %7łyjemy w dwudziestym wieku!
- No tak - przytaknąłem niechętnie. - Kim był ten wspomniany wcześniej Geber?
- To jedna z najważniejszych postaci w historii badań alchemicznych i poniekąd
także chemicznych - uśmiechnął się Szef. - %7łył w VIII wieku naszej ery. Dla arabskich
alchemików nie był to dobry okres. Fundamentaliści religijni zakazywali badań w
kierunku transmutacji metali, uważając je za sprzeczne z naturą. Powoływali się przy tym
na Koran, więc kwestionowanie ich zakazów mogło się skończyć bardzo paskudnie.
Mimo to wielu arabskich władców utrzymywało w tajemnicy niewielkie laboratoria, w
których pracowali najczęściej greccy laboranci. Jednocześnie w niedawno podbitym
Egipcie pozyskiwano miejscowych fachowców... Geber znał wiele podstawowych
działań chemicznych. Opanował sztukę filtracji, destylacji i sublimacji. Z pewnością
potrafił dokonywać krystalizacji roztworów, znał się na wytwarzaniu kwasu solnego,
siarkowego i azotowego oraz wody królewskiej - mieszaniny kwasów, za pomocą której
można było rozpuścić złoto. Pozostawił po sobie około pięciuset prac z dziedziny
alchemii, ale od razu muszę zaznaczyć, że tylko nieliczne z nich są jego autorstwa -
zmrużył porozumiewawczo oko. - Większość powstała w XII i XIII wieku, gdy
rozwinięta alchemia europejska poszukiwała na gwałt zapomnianej mądrości
wcześniejszych wieków. Niektórzy uczeni przypisują Geberowi wynalezienie destylacji i
otrzymywanie alkoholu w wysokich stężeniach, ale prawdopodobnie był on uzyskiwany
już nieco wcześniej. Jak wiadomo, destylacja rozprzestrzeniła się po świecie i po dziś
dzień zgubne skutki nadużywania alkoholu widać na każdym kroku.
- Może i lepiej byłoby gdyby nigdy jej nie wynaleziono - mruknąłem.
Uśmiechnął się.
- Sądzisz, że brak znajomości destylacji automatycznie oznacza, że nasi
przodkowie, na przykład na dworze Mieszka czy Chrobrego, nie raczyli się mocnymi
trunkami?
- Niby skąd mieli je mieć? - zdziwiłem się.
- Od arabskich, a ściślej rzecz biorąc chazarskich kupców. Przecież w dziesiątym
wieku na nasze ziemie napływały towary ze wschodu, w skarbach z tego okresu pełno
jest arabskich dirchemów. Wraz z kupcami mogła docierać wódka... A nawet jeśli tak nie
było - nie zapominaj, że islam jest religią, w której picie alkoholu jest surowo zakazane -
to nasi przodkowie radzili sobie z tym problemem.
- W jaki sposób?
- Jak można uzyskać alkohol, na przykład z miodu pitnego, który był wówczas
popularnym trunkiem?
Zamyśliłem się.
- Skoro nie da się destylować, to może wymrozić. Jeśli zamrażamy ciecz, to
najpierw zamarznie woda, a dopiero potem alkohol.
- Brawo. W ten sposób Ewenkowie i Samojedzi na Syberii wzmacniali kumys.
Ale istnieje w historii naszej części Europy przynajmniej jeden epizod, w którym
opilstwo władcy skierowało cywilizację na dobrą drogę.
- Zamieniam się w słuch.
- Na dworze Włodzimierza Wielkiego pojawiali się swojego czasu
przedstawiciele aż trzech religii. Byli tam duchowni prawosławni przysłani przez
cesarza bizantyjskiego, Chazarowie wyznający judaizm, przybyli znad rzeki Kamy,
oraz grupa wyznawców islamu. Władca, który miał poglądy dość monoteistyczne,
zastanawiał się nad wyborem religii, która miała zastąpić pogaństwo. Najbardziej
podobała mu się muzułmańska wizja raju, z tymi wszystkimi hurysami... Ostatecznie
jednak zdecydował się na chrześcijaństwo, bo w islamie, jak już wspominałem,
alkohol jest zakazany.
- A dlaczego nie wybrał judaizmu? - zainteresowałem się.
- Nie mam pojęcia. Może zanadto gustował w wieprzowinie? Czasem o drodze
rozwoju całej części świata decydował przypadek...
- A zna pan historię listu Leszka Białego do Papieża? - postanowiłem się
zrewanżować.
- Nie? Co to za historia?
- Przed mniej więcej stu laty w archiwum watykańskim znaleziono list od księcia.
W jakiejś okoliczności życiowej władca ślubował wziąć udział w krucjacie do Ziemi
Zwiętej. W liście prosił Papieża o zwolnienie z tego ślubowania.
- I jak to argumentował? Po twojej minie dedukuję, że to właśnie jest
najciekawsze.
- Argumentacja była prosta. Władca nie był w stanie ruszyć na krucjatę do
krajów, gdzie nie było piwa, bez którego nie potrafił się obejść.
Szef parsknął śmiechem.
- I co na to Papież? Ja na jego miejscu rzuciłbym klątwę i interdykt na cały kraj...
- Odpowiedz nie zachowała się, ale władca na krucjatę nie pojechał. Widocznie w
Rzymie uznano go za wytłumaczonego...
Szef uśmiechnął się do swoich myśli. Niebawem położyliśmy się spać.
*
Obudził mnie śmiech Szefa. Otworzyłem oczy i z trudem zogniskowałem
wzrok.
Stał przy oknie i patrząc na zasnute chmurami niebo uśmiechał się szeroko.
- Co się stało? - wymamrotałem, ciągle jeszcze półprzytomny.
- Wymyśliłem, Pawle, gdzie mogą być dokumenty majątkowe PPR-u - powiedział
pan Samochodzik. - W nocy spłynęło na mnie natchnienie.
- Natchnienie to ważna rzecz - powiedziałem - Podobno Mendelejew także we
śnie zobaczył swój układ okresowy pierwiastków.
- Ciekawe, czy ty byś się domyślił - uśmiechnął się Szef.
- No, nie wiem. Mogę prosić o jakąś wskazówkę?
- Jasne. Partia pozostawiła po sobie długi. Długi wobec skarbu państwa,
państwowych firm i ZUS-u.
Zamyśliłem się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]