[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ślad za Zenkiem.
Kargul chwycił wnuczkę w ramiona jak w kleszcze. Darmo machała nogami, kopiąc
dziadka w golenie. Trzymał ją jak zakładnika, od którego wszystko zależy.
Orkiestra grzmiała. Goście z krzykiem rozstępowali się przed spienionym
Kazmierzem. Sierp wisiał wciąż w górze. Nie mogąc nim dosięgnąć sprzeniewiercy,
Kazmierz, by wyładować swą wściekłość zaczął kosić główki butelek z wódką. Krocząc
wzdłuż weselnego stołu, ciął szyjki butelek jakby to były przydrożne chwasty. Szkło pryskało
na wszystkie strony. Pryskali na bok goście, zasłaniając twarze rękoma. A Pawlak szedł
niczym pracowity żniwiarz, który nie zejdzie z pola przed zachodem słońca. Brzęk ścinanych
ostrzem butelek zagłuszał orkiestrę. Bulgotały wesoło przewrócone flaszki.
Alkohol, przeznaczony na toasty na cześć szczęśliwej przyszłości młodej pary tudzież
Pawlaków i Karguli, wsiąkał w obrus i grunt podwórza.
Kargul zrozumiał, że nic nie powstrzyma Kazmierza przed dokończeniem dzieła
zagłady weselnego przyjęcia. Rzucił się ku stołom i krocząc przed siewcą zniszczenia,
układał na przedramieniu pełne jeszcze butelki niczym szczapy drzewa. Kiedy Kazmierz
dotarł do końca stołu, ani jedna butelka nie ostała się na stole: Dysząc ciężko, odwrócił się ku
wpatrzonym w niego przerażonym gościom.
- Gapie do domu! - wrzasnął, pryskając śliną. - Wesela nie będzie. Poszli precz!!
Szedł ku nim, a oni cofali się, jakby jego oczy wysyłały palące promienie. Orkiestra w
popłochu wycofując się za bramę porwała bęben i futerał od harmonii. Kazmierz zamknął
skrzydła bramy i odwrócił się w stronę podwórza.
Kargul stał z naręczem ocalonych butelek. Patrzył z rozpaczą na stoły, gdzie z
poprzewracanych ciosami sierpa butelek wylewała się strumieniami weselna wódka.
 I znowu każde z nas osobno. Drzwi zamknięte na klucz, okiennice od zewnątrz.
Nawet nie wiem, jak uciec. I dokąd? Gdzie jest Zenek?
Co się z nim dzieje? Mam dwa wyjścia: albo uciec z nim, jak kiedyś uciekli moi
rodzice od swoich ojców, albo wypróbować siłę uczuć Zenka. W  Filipince  przeczytałam, że
jak chce się mieć dowód siły uczuć mężczyzny, trzeba mu kazać zerwać z tym, co stanowi dla
niego największą pasję: z papierosami (ale on nie pali), z kartami (ale on nie gra), z
alkoholem (ale on nie pije, tylko najwyżej wino importowane). Gdyby zerwał ze swym
światopoglądem, choć ten jeden jedyny raz - i wziął ślub kościelny - miałabym dowód, że
zrobi dla mnie wszystko. Ale jeśli raz zdradzi swoje zasady, to czy potem mogę być pewna,
że nie zdradzi mnie równie łatwo? Boże, dlaczego w połowie żyje się wedle cudzych praw?
Miało być wesele, a ja w ślubnej sukience leżę jak w celi. Dziadek mnie pilnuje. Czy moja
cnota to kapitał w banku, od którego będą potem procenty?
Ach, żeby już ktoś wreszcie zrobił włamanie do tego banku. Zeniu, Zeniu, gdzie
jesteś?
Panna młoda leżała w łóżku ze swoim pamiętnikiem zamiast pana młodego. Stół
weselny wyglądał jak pobojowisko, a Kargul i Pawlak jak ludzie, którym przed chwilą
przeczytano wyrok śmierci.
Kazmierz przegnawszy weselnych gości, zawarł bramę i zamknął Anię na cztery
spusty w swoim domu, potem zdjął garnitur, jakby chciał demonstracyjnie odciąć się od
wszystkiego, co kojarzyć się mogło z weselem. W roboczym ubraniu wyszedł na podwórze.
Gdzie dawniej biegł płot, dzielący jego obejście od siedliska Kargula, tam teraz stały
przygotowane dla gości stoły. Zachodzące słońce poblaskiem czerwieni zabarwiło
poplamione obrusy, na których niczym kwiaty rozkwitały kolorami rozgniecione sałatki,
półmiski z pomidorami i ogórkami. Zcięte ostrzem sierpa szyjki butelek szczerzyły się
groznie. Miało być hucznie, butnie, wesoło. Miały być życzenia i toasty, miał być ogłoszony
termin kościelnego ślubu, żeby sobie proboszcz Durdełło nie pomyślał, że ratując gospodarkę
gotowi byli zgubić dusze swoje i swojej wnuczki. Wszystko to miało być, a oto podwórze
wyglądało jak po przejściu trąby powietrznej.
Kazmierz z wściekłością rozgniótł butem salaterkę z pomidorami, którą w szale
zrzucił przed godziną ze stołu. Gdyby mógł, rozdeptałby tak samo tego zaprzańca - stażystę! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl