[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o pewnym fordzie mondeo, komputer wyświetlił polecenie: powiadomić SO 13 .
- David nie miał forda mondeo - zaprotestował kategorycznie Kyle. O ile
mi wiadomo, nie miał żadnego samochodu.
- Wcale nie twierdzę, że miał - zapewnił go beznamiętnie Cox.
Kyle ściągnął brwi. Nie bardzo mógł zrozumieć, dlaczego fakt, że David
nie nabył konkretnego modelu konkretnej firmy samochodowej, automatycznie
skłonił komputer do zainicjowania dochodzenia Wydziału Specjalnego. Chyba że
Ford Motor Company była jeszcze bardziej na bakier z prawem, niż uważał to za
możliwe.
- A więc?
- A więc obowiązujące przepisy nakazują Wydziałowi Zabójstw zasięgnąć
opinii Wydziału Specjalnego odnośnie pojazdów zarejestrowanych na osoby
podejrzane o powiązania te-er.
- Te-er?
- Terrorystyczne.
- Doktor McDonald nie był terrorystą - zaprotestował Kyle. Po tym jak
zaprzeczył, by jego przyjaciel był zboczeńcem seksualnym, mordercą, człowiekiem
podkładającym bomby, samobójcą i właścicielem forda mondeo, składanie takich
oświadczeń zaczynało już przechodzić w rutynę.
- Wiem, że się powtarzam, proszę pana, ale nigdy nie powiedziałem...
W tym momencie procesy myślowe Kyle a natychmiast przerodziły się
w słowa.
- A więc to był jej samochód... To z jej powodu tu jesteście? I to ona
była... - Zorientował się, że z niedowierzaniem patrzy na tkwiącą w szafie
dziewczynę, przypominającą woskową lalkę. Niewątpliwie do niedawna była piękna.
Bardzo piękna. Zdecydowanie zbyt piękna, aby wyobrazić sobie, że jest... -
Terrorystką?
6
Czy nazwisko Abdeljalil coś panu mówi, panie Kyle? Czy może doktor
McDonald wymieniał je kiedyś?
Głos inspektora, starannie wymawiającego sylaby cudzoziemskiego
nazwiska, przerwał stan oszołomienia wywołany przez wyeksponowane w sterylnych
warunkach trupy. Trupy w szafach, trupy na fotografiach, trupy żołnierzy Waffen
SS, Rosjan, uznanych za zmarłych Williamsów - a może Williamsonów -
i wprowadzony właśnie, zapewne najbardziej paradoksalny element tej w coraz
większym stopniu morderczej łamigłówki przekazanej w spadku Kyle owi przez
Davida McDonalda. Czynnik terrorystyczny.
Czy rzeczywiście było to pierwsze podejrzenie, że McDonalda łączy coś
z terrorystami? Tajemnicza informacja Hackmana, zawierała aluzję do dawniejszych
powiązań z irlandzkimi Provo, chociaż nazwisko Abdeljalil raczej nie budziło
skojarzeń z Guinnessem i Kamieniem z Blarney.
- Nie - zmusił się do odpowiedzi. - Czy... to było jej nazwisko?
- Fałszywe. Pod takim występowała - uściślił Cox. - Paszport marokański.
Również lipa. Od jakichś osiemnastu miesięcy mieszkała w Chelsea, a przedtem
w Monachium i Frankfurcie. Tam, według niemieckiego Bfv nazywała się Loukach. -
Przygryzł dolną wargę i znowu zaczął sprawiać wrażenie dziwnie zaniepokojonego.
- Pracowała na Fulham Road. Uważali ją tam za dobrą fryzjerkę.
- David brzydził się terroryzmem - zapewnił go wyzywającym tonem Kyle -
Był również patriotą do szpiku kości, takim typem za Królową i Ojczyznę .
Zameldowałby o każdym, kogo podejrzewałby o działanie na szkodę interesów
Wielkiej Brytanii.
- Jestem o tym całkowicie przekonany, proszę pana - stwierdził
wymijająco Cox. - Ale z drugiej strony, pan doktor niekoniecznie mógł sobie
zdawać sprawę z wywrotowych powiązań tej młodej damy. Terroryści nie noszą
odznak. Ich wzajemne stosunki mogło zapoczątkować zupełnie niewinne spotkanie -
podobnie jak jej morderstwo. Innymi słowy, mogła zostać zabita, ponieważ była
kobietą, a nie dlatego, że była terrorystką.
- Chyba nie sugeruje pan, że ona i David w ogóle utrzymywali jakieś
stosunki? - Kyle zdał sobie sprawę, że zaczyna się stawać nieco agresywny.
- To bardzo mało prawdopodobne. Muszę przyznać, iż fakt, że jej zwłoki
znalazły się w mieszkaniu doktora, wcale nie dowodzi, że kiedykolwiek się
spotkali.
A kiedy Kyle gratulował sobie w duchu, że zdobył punkt na korzyść
Davida, funkcjonariusz Wydziału Specjalnego dodał znienacka:
- Przy okazji, kiedy ustalał pan w kostnicy tożsamość doktora, czy
przypadkiem nie zauważył pan...
- Co, panie starszy inspektorze? Co jeszcze mogłem zauważyć poza tym, że
mój najbliższy przyjaciel został właśnie przejechany przez pieprzony pociąg.
Proszę mi powiedzieć, co?
- No cóż... czy był niedawno u fryzjera?
- Czy wolno mi zapytać, kim ona naprawdę była? - zainteresował się Kyle,
gdy już się uspokoił. Doskonale zdawał sobie sprawę, że im więcej dowie się od
Coksa, tym łatwiej trafi do osoby, która pozostawiła pod jego tymczasową opieką
te zwłoki o podwójnym nazwisku.
- Dlaczego nie? I tak za kilka dni wszystko będzie w tych cholernych
gazetach. - Cox przez chwilę poddał się irytacji wywołanej pracowitością
brytyjskiej prasy, a potem wzruszył ramionami. - Ustaliliśmy wstępnie, że
naprawdę nazywała się Inadi. Obywatelka syryjska, mniej więcej trzydzieści dwa
lata.
A więc ma już trzy nazwiska do wyboru.
- Czy miała jakieś imię? - Kyle miał zamiar powiedzieć chrześcijańskie
imię , ale w samą porę uznał, że byłoby to raczej niemożliwe.
- Spokojnie, mam dosyć problemów, żeby wymówić Abdeljalil - mruknął
starszy inspektor. - O ile mi wiadomo, miejscowi znali ją jako Wandę.
- Przepraszam, panowie, ale czy mógłbym już zacząć? - przerwał im
zaniepokojonym głosem fotograf. - Przed końcem zmiany muszę jeszcze załatwić
gwałt.
- Nie dotykaj niczego, zanim nie przyjedzie anatomopatolog, Harry
ostrzegł go Cox. - Siedzimy już tak głęboko w gównie, że nie musimy dawać
Wydziałowi Zabójstw powodu do składania na nas skarg.
Kyle po prostu musiał zadać to pytanie:
- A właściwie dlaczego siedzicie w gównie, panie inspektorze?
- Bo ona nie żyje, właśnie dlatego. - Coksowi udało się nadać swojemu
głosowi żałosną nutę. - Nie powinna być martwa. To bardzo kłopotliwe dla służb
bezpieczeństwa. Prasa zaraz zacznie robić aluzje, że zrobiliśmy to umyślnie.
Poprosiliśmy SAS,2 albo kogoś w tym rodzaju, żeby ją sprzątnęli i oszczędzili
podatnikom kosztów obserwacji.
Kyle znowu pomyślał o przeszłości Davida, jego bliskich związkach
z sprawami wojskowymi, ale doszedł do wniosku, że przyjaciel nigdy nie był
członkiem SAS, nawet zakonspirowanym. Nienawidził ostrej gry i żaden ptaszek
o jego inteligencji nie zapaskudziłby tak własnego gniazda.
- Skoro ją obserwowaliście, to dlaczego jest w mojej szafie? - drążył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]