[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewien sposób ją wystraszył. Ogrom uczucia, jakie kryło się w jego jurności,
przerażał.
Już w namiocie przyszło jej do głowy, że może jedynie ponosi ją
wyobraznia. Czy mogła na podstawie jednego tylko pocałunku tak wiele
wyczytać z duszy Dominika?
Rzeczywistość czy fantazja, poszła za jego wezwaniem - i to jak poszła!
Nigdy jeszcze w taki sposób nikogo nie całowała. Przewinęło się przez jej życie
już kilku mężczyzn, ale zawsze zostawiała sobie  margines bezpieczeństwa".
Dawała z siebie tylko trochę, a oni nie żądali więcej. Z Dominikiem było
całkiem inaczej. Straciła kontrolę nad tym, co daje, a co zostawia dla siebie.
Niewątpliwie dawała wszystko.
Może to parna, gorąca, tropikalna noc doprowadziła ją do szaleństwa?
Przecież to klimat sprawiał, że jej zrównoważeni zwykle koledzy powariowali -
ciągle jeszcze siedzieli pod szopą, pili piwo, palili papierosy i klęli jak woznice.
Miała nadzieję, że wraz z nocą minie obłęd. Może w jasnym, dziennym świetle
jej przygoda z Domem okaże się nic nie znaczącym epizodem.
W końcu zasnęła.
- 33 -
S
R
Obudziła się szarym świtem i natychmiast ogarnęło ją przerażenie.
Słysząc, jak pierwsze krople deszczu bębnią o nylonowy dach namiotu,
pomyślała o śpiącym pod gołym niebem Dominiku. Przypomniała też sobie
schnący na sznurze śpiwór. Nie mogła pozwolić, by deszcz ponownie go
zmoczył.
O namiot wprawdzie tłukły nieliczne krople, lecz w każdej chwili mogły
zmienić się w ulewę. Nie zważając na to, że jest tylko w nocnej koszuli, włożyła
gumowce i wypełzła z namiotu. Koniecznie musiała zabrać śpiwór.
Najwidoczniej to samo przyszło do głowy Dominikowi. Zanim
dziewczyna dotarła na miejsce, stał przy jej namiocie i upychał w nim jej
rzeczy.
- Dziękuję - powiedziała, kiedy zaciągał suwak przy wejściu.
Słysząc głos Alicji, zaskoczony, uniósł głowę. Obrzucił spojrzeniem gołe
nogi dziewczyny, krótką nocną koszulkę i zatrzymał wzrok na kaloszach.
- Dobry zestaw. - Uśmiechnął się złośliwie, lecz widząc wyraz twarzy
Alicji spoważniał. - Przepraszam, że wczoraj byłem taki gwałtowny. Po
prostu&
Uniosła ręce.
- Ach, dajże spokój. Zaraz zwolnię namiot i będziesz mógł do niego
wrócić.
Odwróciła się i odeszła, rozbryzgując błoto, Czuła na plecach wzrok
Dominika, ale oparła się pokusie i nie spojrzała w jego stronę.
Deszcz ustał, przez chmury zaczęło nieśmiało wyglądać słońce.
Na śniadaniu pojawiła się ostatnia. Dom i Ginny przygotowywali sprzęt.
Reszta kręciła się w pobliżu. Ochotnicy byli rozczochrani, nie ogoleni, oczy
mieli podkrążone i najwyrazniej nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Alicja
podejrzewała, że przynajmniej niektórzy z nich mają tęgiego kaca.
- Alicjo, jak ty wyglądasz! - odezwał się na jej widok Skip.
- Jak wyglądam? - Obejrzała swoje ubranie. Wszystko było w porządku
- 34 -
S
R
- Jak z okładki katalogu - odparł. - Kapelusz, buty... a cóż to za tajemniczą
rzecz przypięłaś sobie do pasa?
- Torebka - odparła ze złością. - Mam ze sobą wszystko: narzędzia,
rękawice, menażkę, okulary przeciwsłoneczne, scyzoryk...
- ...komplet do manikiuru, perfumy...
- ...nitki do czyszczenia zębów, odświeżacz oddechu...
- Nie zapomnij zabrać bipera i rolladexa... Patrzyła na nich płonącym
wzrokiem. Kiedy skończyli kpić, oświadczyła:
- Lubię mieć ze sobą wszystko. Czyżbym czuła zapach kawy?
- W czajniku - odparł Del. - Ale uważaj, jest bardzo gorąca. Mamy już
pierwszą ofiarę.
- Coś się komuś stało?
- Peter sparzył sobie rękę - odparł Skip tonem skarżypyty, jaki
zapamiętała z dzieciństwa.
Alicja popatrzyła na potężnego mężczyznę o jasnej czuprynie, który
przycupnął u brzegu stołu.
- Bardzo się poparzyłeś? - spytała.
- Paskudnie - odparł, unosząc zabandażowaną prawą dłoń. - Dominik
kazał mi popłynąć z Renaldem do Punta Blanca i iść do lekarza. Tak czy
inaczej, nie mogę kopać. Wygląda na to, że przynajmniej przez kilka dni
ekspedycja musi się obywać beze mnie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl