[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nocy...
- Wystarczy, mamo - przerwaÅ‚a jej Zoë. - Karen już rozumie.
- Chyba właśnie zaczynam - mruknęła Karen.
- Tak czy owak - ciÄ…gnęła matka Zoë. - Chyba lepiej wrócÄ™ do telefonu. Mam jej
powiedzieć, że wychodzisz, czy poprosić, żeby po ciebie przyjechała?
Karen otworzyÅ‚a usta, ale gÅ‚os, który siÄ™ rozlegÅ‚, należaÅ‚ do Zoë:
- Powiedz, że z Karen wszystko w porządku. Nie musi się o nic martwić. Powiedz jej,
że Karen zostanie u nas na obiedzie.
- Nie wiem, czy ta wiadomość ją ucieszy.
- Nic mnie to nie obchodzi! Porozmawiaj z nią! Załatw to jakoś, dobrze? - warknęła
Zoë.
- Spróbuję - odparła jej mama uspokajającym tonem. - Nie spodziewaj się niczego
wyjątkowego na obiad, Karen. Mam tylko paluszki rybne z frytkami. Mogą być?
- Brzmi zachęcająco - odparła Karen. - Ale nie mogę zostać.
- Zostanie - przerwaÅ‚a jej Zoë, wygrzebujÄ…c siÄ™ z poÅ›cieli i niemalże wypychajÄ…c
matkÄ™ za drzwi.
Gdy Karen próbowaÅ‚a pójść za niÄ…, Zoë zastÄ…piÅ‚a jej drogÄ™.
- Nie wygłupiaj się - odezwała się Karen. - Nie zmusisz mnie, żebym tu została. Nie
zmusisz mnie też do milczenia. Podjęłam już decyzję. Powiem o wszystkim mojej mamie.
Powtórzę jej, co mi powiedziałaś. Powiem, co o tym myślę, a ona już będzie wiedziała, co
robić dalej.
- Nie musisz jej nic mówić, Karen. A przynajmniej nie teraz. Jeszcze nie. Usiądz,
proszÄ™ ciÄ™. Nie zostawiaj mnie samej. Wszystko ci opowiem. Powiem ci, co siÄ™ naprawdÄ™
wydarzyło, a wtedy będziesz musiała mi pomóc...
Wbrew własnemu zdrowemu rozsądkowi Karen pozwoliła zaprowadzić się z
powrotem do sypialni i usadzić na brzegu łóżka.
- MiaÅ‚aÅ› racjÄ™ - szepnęła wtedy Zoë. - MiaÅ‚aÅ› racjÄ™ od samego poczÄ…tku. To moje
dziecko.
ROZDZIAA 9
Ale dlaczego? - spytała Karen, również szeptem. - Dlaczego to zrobiłaś? Jak mogłaś to
zrobić'?
- Chodzi ci o fizyczne doznania czy emocje?
- Zoë! - Karen ze wszystkich siÅ‚ staraÅ‚a siÄ™ zachować zimnÄ… krew i nie podnosić gÅ‚osu.
- Nie mogę w to uwierzyć! Nawet w takiej sprawie nie potrafisz zachowywać się poważnie.
- Ależ jestem poważna, i to bardzo.
- No więc?
- No więc to było bardzo proste. W pewnym sensie. Nie, nie przerywaj - powiedziała
Zoë, widzÄ…c, że Karen znowu otwiera usta. - Pozwól mi to wytÅ‚umaczyć tak, jak potrafiÄ™. Od
dawna wiedziałam, że jestem w ciąży, pamiętasz? Ale kiedy to się wreszcie stało, byłam
całkowicie zaskoczona. Jak wiesz, aż dotąd nikomu nie powiedziałam o dziecku. Oprócz
ciebie i Tracy. Tracy zamydliłam w końcu oczy, mówiąc, że to był fałszywy alarm i, o ile
wiem, natychmiast zapomniała o całej sprawie. Przestałyśmy się widywać, dlaczego więc
miałaby się nad tym dłużej zastanawiać? Chciałam też powiedzieć mamie, ale jakoś nie trafiła
się dobra okazja. A potem to się stało. Już w sobotę wieczorem kiepsko się czułam. Bolał
mnie brzuch. Pomyślisz, że tej sytuacji trudno w to uwierzyć, ale udało mi się wmówić sobie,
że to tylko grypa.
Zoë wzruszyÅ‚a ramionami i uÅ›miechnęła siÄ™.
- W niedzielę było coraz gorzej. Nie mogłam podnieść się z łóżka. Wtedy nareszcie
mnie olśniło. O rany, pomyślałam, chyba zaczynam rodzić! Jedyną rzeczą, o jakiej potrafiłam
wtedy myśleć, było: jak mam to wytłumaczyć mamie? Układałam sobie w głowie rozmaite
wyjaśnienia. Kiedy w końcu wymyśliłam, jak jej to oznajmić w najbardziej delikatny sposób,
o trzeciej po południu zjawił się on.
- Kto? - spytaÅ‚a Karen, nie mogÄ…c siÄ™ doczekać, kiedy Zoë dojdzie do koÅ„ca tej
opowieści.
- Mój tata. Przyjechał sam. Nigdy nie przyprowadza tu swojej nowej dziewczyny. Boi
się! Podejrzewam, że mama by ją zabiła. Tak więc przyjechał mnie odwiedzić. Był strasznie
wylewny i przyjacielski, dopóki nie przypomniałam mu, że przegapił moje urodziny i od
dwóch miesięcy zalega z alimentami.
Wtedy odrobinę się zmieszał i powiedział, że właśnie z tego powodu przyszedł.
Spodziewałam się, że da mi przynajmniej pięćdziesiąt funciaków, ale gdzie tam. Zawołał
mamę i zaczął swoje lamenty. Gadał o recesji, narzekał, że interes ciągle nie przynosi zy-
sków. Mówiąc krótko, oznajmił nam, że przez jakiś czas nie dostaniemy od niego ani pensa.
Karen spróbowała przybrać współczujący wyraz twarzy, zastanawiając się
jednocześnie, do czego ta opowieść zmierza.
- Zaczęła siÄ™ awantura jak siÄ™ patrzy - ciÄ…gnęła Zoë. - Mama wytknęła ojcu, że o ile
wie, jakimś cudem udało mu się ostatnio sfinansować aż trzy wycieczki zagraniczne. Kiedy
jeszcze był z nami, miałyśmy szczęście, jeśli zabierał nas na jeden dzień do Filey, a tu nagle
miesiąc w Egipcie! Ojciec na to, że wtedy nie zdawał sobie jeszcze sprawy z powagi sytuacji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]