[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szaleńczą jazdą kolejką górską. Było za późno, żeby się wycofać.
Nick włożył jej torbę do środka i usiadł za kierownicą.
- Rozmawiałaś dziś z Markiem? Co z jego siostrą? - spytał, podając jej papierową
torbę z nadrukiem piekarni.
- Siostra jest ciągle w śpiączce. Powiedziałam mu, żeby nie myślał teraz o pracy.
Dałam mu wolne.
Spodziewała się protestu, lecz Nick skinął głową z aprobatą. Zajrzała do torby.
Zdziwiona zobaczyła bajgla z serem i babeczkę daktylową.
- To dla mnie?
- Nie wiedziałem, czy zdążysz coś zjeść przed wyjazdem. Możemy zatrzymać się
na śniadanie gdzieś za miastem, a to - wskazał torbę - jest na wszelki wypadek.
Zupełnie jakby wiedział, że ciągle chodziła teraz głodna. W książce dla przyszłych
matek przeczytała, że na tym etapie ciąży jej dziecko ma dopiero około dwóch centyme-
trów. Jak coś tak małego może mieć tak ogromny wpływ na jej apetyt?
- Dziękuję. - Ułamała kawałek jeszcze ciepłej babeczki i włożyła do ust.
- Jak się udała kolacja?
- Dobrze. Mogłeś zostać - dodała z ociąganiem.
Wybuch śmiechu był ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewała w odpowiedzi.
- No dobrze, przyznaję, że mi ulżyło, kiedy odrzuciłeś zaproszenie Lena.
Zapadła cisza. Szukała w myślach tematu do dalszej rozmowy. Zerknęła na jego
silne opalone ręce na kierownicy. Zdjęła ją nagła chęć dotknięcia jego ramienia, chciała
poczuć grę mięśni pod skórą. Przełknęła ślinę i odwróciła głowę.
Świadoma bliskości Nicka każdą cząstką ciała uciekła od uporczywych myśli w te-
lefony do osób i firm zaangażowanych w festiwal.
Nick milczał. Za oknem przesuwały się zbrązowiałe od słońca połacie ziemi.
Po rozmowie z firmą cateringową spojrzała na niego.
- Melody wie, że przyjeżdżam?
Skinął głową.
- Jak to przyjęła?
- Rozumie, że nie było innego wyjścia, zważywszy na okoliczności. Ona nie wie,
że zażądałem od ciebie unikania wszelkich kontaktów. Prosiła, żebym cię wybadał, i ty-
le. Po naszym spotkaniu powiedziałem jej tylko, że nie ma powodu do zmartwienia.
- Nie rozumiem, skąd u Melody taki brak pewności siebie. Ma wszystko: urodę, in-
teligencję, miłość, pieniądze.
- Ty byś nie miała z tym problemów.
- Co to miało znaczyć? - obruszyła się.
- To komplement. Jesteś silna.
Gdyby wiedział, jak bardzo bała się tego, co ją czeka...
- Zawsze ją chronisz?
- Chyba tak. Z powodu sporej różnicy wieku byłem dla niej bardziej ojcem niż bra-
tem. Nasz ojciec zbytnio się nami nie zajmował.
- Gdzie był?
- Pochłaniała go praca.
- A mama?
- Umarła, kiedy Melody miała trzy lata - odparł po dłuższej chwili.
Callie była wstrząśnięta. Nick miał tylko trzynaście lat, gdy na jego barki spadło
takie nieszczęście.
- Babcia Rosa zajęła się nami. Niczego nam nie brakowało.
- Co wcale nie oznacza, że nie odczuwaliście bólu. - Patrzyła na jego profil, gdy
pewnie wyprzedzał traktor. Wyglądał na silnego i był silny, ale ta siła miała swoją cenę.
- Było nam dobrze. Bardzo się z sobą zżyliśmy.
- Nadal jesteście blisko?
- Jesteśmy rodziną. Po sukcesie wytwórni win Mel poczuła się pewniej. Jest inteli-
gentna, ma głowę na karku. Ale tamte lata kładą się cieniem na jej życiu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl